Jedyna sprawiedliwa sprawiedliwość
Nikt nie słyszy
Gdy krzyczą zwierzęta
Gdy płaczą ludzie
Gdy robak wije się na haczyku
A ryba kona w plastikowej reklamówce
Nikt nie widzi gdy bezdomny umiera na ulicy
A uciśniony błaga o litość
Nie słyszy, nie widzi
Bo większość ma ważniejszy cel
Wspina się po mocnej drabinie
Do światła…
Silny, wielki i dumny człowiek
Mocny i taki odważny
Jest pewny, że szybko dotrze do jasności
Potężny jest przecież i mądry
Przebiegły
Bardzo bogaty
Ma przecież dużą władzę
Znajomości i układy
Chociaż wredny jest
I często głupi
To wszyscy go słuchają
Czują przed nim respekt
Boją się go okropnie
A on idzie coraz szybciej
Z radością
Z uśmiechem i drwiną
Z wielkim apetytem i rządzą
Już widzi się wśród…
Elity
Tych najwyższych w hierarchii
…A światło… jakby w miejscu stało
Jakby jego blask zanikał powoli
Jakby nie dostrzegał postaci
Wielkiego człowieka
… A tam… na samym dole
W brudnej kałuży
Taki mały
Nieporadny
Marny człowieczek
W poszarpanych łachmanach
Taki, nie liczący się wcale
Nie zwracający niczyjej uwagi
Jeden z milionów
Pył marny i zwykła zaraza
Co sprawia tylko kłopoty
Dobroduszny jednak jest i uczciwy
Wrażliwy i skromny
Pracowity
Pogodny
Pomimo niedoli i cierpienia
Doznanej krzywdy i biedy
Nie użalał się nigdy
Nad sobą
Troszczył się zawsze o innych
A teraz …
Też pragnie do światła
Ale on tylko pełzać może na brzuchu
Patrzy nieśmiało do góry
Jemu nie śpieszy się
On ma tylko nadzieję…
A światło ?
Nie dość, że
Coraz jaśniejsze
To bliższe się staje
I rozświetla mu drogę
Pośród ciemności
Wskazuje najkrótszą ścieżkę
Do kresu jego podróży
Do szczęśliwości
Ogromnej radości
Gorącej miłości
I wiecznego zbawienia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz