Mnie świata nikt nie pokazał
Mnie świata nikt nie pokazał, sam musiałem go poznać
Wędrowałem przez życie, stawiałem kroki na przekór czasu i ludzi
Przeplatały się dni i noce, chwile radości i łez smak gorzki
To co dobre, to co złe, jak obrazy na płótnie przemijały szybko
Zaczynałem od malutkiego kroku, w nieznane wkraczałem
Odkrywałem świat, który otaczał mnie i nie był przyjazny
W cztery strony świata wędrowałem, piękno natury dotykałem
Lecz czasem mroki między korzeniami duszę mi uginały
Byłem uczniem losu, który życie mi wykładał na lekcjach
Dźwięki radości i smutku w mej duszy grały symfonię
Wiedziałem, że samo dobro nie istnieje bez cienia
Poznałem, że tylko w opozycji do zła mam szansę widzieć prawdę
Budowałem mosty między dobrem, a złem
Snułem marzenia i tkałem nici swoich pasji
By zrozumieć sens istnienia, pojęć wieloznacznych układów
Świadom nieobliczalności wszelakiej w drugim człowieku wgląd zyskać
Bo życie to pejzaż pełen barw i odcieni
Istnieją w nim chwile, gdy serce w radości się otwiera
I takie, kiedy w cierpieniu dusza potrafi skamienieć
Lecz właśnie przez kontrasty odkrywam piękno na nowo
Mnie świata nikt nie pokazał, sam musiałem go poznawać
Wśród zła i dobra, gdzie granice się zacierają
Zbierałem doświadczenia, jak skarby w moim sercu ukryte
By w każdym dniu lepiej zrozumieć, czym jest życiowa nuta
I choć nie znam wszystkich tajemnic tego świata
To wędruję dalej, nie ustaję w poszukiwaniu sensu
Bo to właśnie przez kontrasty i próby z przeciwnościami
Odkrywam, czym jest istnienie
I zrozumiałem w końcu, że to droga, którą sam kształtuję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz