Kochany Markusku
Minęły już dwa lata i pół roku
A ja wciąż mam wrażenie, że tylko na chwilę zasnąłeś
Czas biegnie do przodu, ale ja ciągle się oglądam
Jakbyś miał zaraz wybiec z drugiego pokoju
Z tym swoim radosnym spojrzeniem
I oddechem, który uspokajał wszystko we mnie
Nie umiem powiedzieć, że się pogodziłem
Nie chcę.
Bo pogodzić się, to jakby zgodzić się na to
że Ciebie już nie ma
A Ty przecież jesteś
W każdym zakamarku mojego serca
W ciszy mojego domu
W rytmie wspomnień, które wracają
Zawsze wtedy, kiedy najmocniej tęsknię
Tęsknię za Tobą codziennie
Za Twoim krokiem na podłodze,
Za ciężarem Twojego ciała na mojej nodze
Za Twoim zaufaniem, które było czystsze niż cokolwiek innego
Co spotkałem w tym świecie
Pamiętam, jak zasypiałeś przy mnie
Jakbyś wiedział, że nigdzie nie będzie bezpieczniej
I dziś też chcę Ci dać ten spokój
Chociaż nie wiem, czy potrafię
Nie wiem, czy słyszysz moje myśli
ale gdybyś mógł — wiedz jedno
Byłeś wszystkim.
I zostaniesz na zawsze
Nie tylko w moich wspomnieniach
Ale w tym, kim jestem
Wierzę, że się jeszcze spotkamy
Że kiedy przekroczę granicę
Będziesz czekał
Z tym samym spokojem w oczach
A ja znów wypowiem Twoje imię
I znów będziemy razem w domu
Do zobaczenia, Markusku
Nie żegnajmy się
Po prostu — poczekaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz