30 czerwca 2025

Moja wieczna miłość

 

Moja wieczna miłość

Nie wierzę w przypadki. Nigdy nie wierzyłem. Dlatego kiedy po latach wspominam, jak się poznaliśmy, w tych zupełnie nieoczekiwanych, wręcz dziwnych okolicznościach — wiem, że to nie była zwykła zbieżność losu. Bo kiedy byłem wtedy w wojsku, ledwo przytomny, kiedy zawieziono mnie do szpitala. Świat kręcił się wokół mnie jak mgła, a życie zdawało się wisieć na włosku to nie był przypadek To, że wtedy pojawiłaś się Ty. Jak światło w ciemności, jak ciepły oddech, który uspokoił moje rozedrgane serce. To, że właśnie tam i wtedy nasze drogi się skrzyżowały, nie było przypadkiem. To było przeznaczenie — nieuchwytne, a jednak namacalne.

Od tamtej chwili, każde kolejne zdarzenie, każdy uśmiech, każde spojrzenie, a nawet drobne gesty, które nas połączyły, utwierdzały mnie w przekonaniu, że los ma wobec nas plan. Że nasza miłość była napisana gdzieś między gwiazdami i czekała tylko na moment, aby się ujawnić.

Nie było w tym przypadku, że jesteśmy tu dziś razem, budując naszą wspólną historię, pełną miłości, nadziei i nieskończonej wdzięczności za to, co mamy.

W moim życiu pojawiłaś się jak sen, jak wymarzona melodia, która nagle zaczęła rozbrzmiewać w sercu z taką mocą, że już nigdy nie mogłem jej zapomnieć. Byłaś tym jedynym światłem, które rozświetliło moją drogę, tym ciepłem, które ogrzało zimne dni i tym spokojem, do którego zawsze pragnąłem wracać.

Nasze życie zaczęło się dużo wcześniej. Jednak w ten  zimowy, lutowy dzień, kiedy w świątyni pełnej kwiatów i światła, przysięgaliśmy sobie miłość wieczną to było coś, co po prostu musiało się wydarzyć. Pamiętam, jak stałem obok Ciebie, dumny i szczęśliwy, zapatrzony w Twoje piękne oblicze, jak z bajki. Ave Maryja rozbrzmiewała wokół, nadając temu momentowi niezwykłą moc i niezwykłą doniosłość. Jakby cały świat chciał zatrzymać się w tej chwili i zapamiętać ją na zawsze. To był nasz dzień. Pełen szczęścia, obietnic i nadziei. I chociaż był to środek zimy, słońce świeciło inaczej, a niebo było jasne i klarowne, tak jak nasze uczucia. Ta melodia, ta pieśń, którą śpiewała znajoma Twojego ojca, zadbała o to, aby ten dzień na zawsze pozostał w naszej pamięci.

Po ceremonii, gdy goście się bawili, my byliśmy jakby w swoim świecie. Dwoje ludzi, których łączyła miłość silniejsza niż czas i przeciwności. Patrzyłem na Ciebie i wiedziałem, że nic nie jest ważniejsze niż to, co było między nami.

Lata mijały. Nasza miłość dojrzewała,  pełna namiętności, oddania, ale także wzajemnego zrozumienia i wsparcia. Przeżywaliśmy razem radości, ale też trudności. Były chwile zwątpienia, smutku i zmęczenia codziennością, kiedy świat wydawał się szary i niesprawiedliwy. Ale wtedy zawsze znajdowała się w nas ta siła, ten ogień, który płonął w sercach i pozwalał nam iść dalej. Bo z Tobą u boku żadne przeszkody nie były nie do pokonania. Pamiętam noce, kiedy siedzieliśmy przy świecach, zapatrzeni w siebie, trzymając się za ręce. Twoje oczy błyszczały pełne miłości i ciepła, a ja czułem, że jestem dokładnie tam, gdzie powinienem być. W Twoich ramionach, w bezpiecznym, pełnym czułości świecie, który stworzyliśmy razem.

Nasza miłość była i jest jak ogród. Czasem trzeba ją pielęgnować, podlewać cierpliwością i wybaczeniem. Były chwile, kiedy kłóciliśmy się, byliśmy zmęczeni i sfrustrowani, ale nigdy nie pozwoliliśmy, aby to między nami pękło. Zawsze wracaliśmy do siebie, do tej najważniejszej prawdy: że bez Ciebie moje życie byłoby puste i bezbarwne.

I choć czasem wyzywałem rzeczywistość, czasem kląłem na trudności, które rzucało nam życie, zawsze potem chciałem Cię nosić na rękach, przepraszać i kochać jeszcze mocniej. Bo Ty jesteś moją wieczną miłością. Tą, która nie gaśnie, która trwa mimo wszystko.

Dziś, kiedy patrzę na to, co razem stworzyliśmy, wiem, że każde wspólne doświadczenie, każdy uśmiech i każda łza były tego warte. Bo nasza miłość to więcej niż słowa, to codzienność dzielona z kimś, kto rozumie mnie bez wyjaśnień. To poczucie, że razem możemy przejść przez wszystko — choroby, smutki, radości i zwykłe, prozaiczne dni. Jesteś dla mnie jak tlen. Bez Ciebie nie byłoby mojego życia. I chociaż wiem, że nie spełniłem wszystkich Twoich marzeń, że nie zawsze byłem doskonały, to wciąż jesteśmy razem. Wciąż kochamy się z taką samą mocą, z jaką przysięgaliśmy to wiele lat temu, stojąc u ołtarza.

Ave Maryja — ta pieśń, która rozbrzmiewała w dniu naszego ślubu  wciąż brzmi w moim sercu. Przypomina mi, że Stwórca jest z nami, w dobrych i złych chwilach, i że nasza miłość jest wieczna. I choć czas mija, a życie się zmienia, wiem jedno. Bez Ciebie nie byłoby mnie. Z Tobą każde marzenie jest możliwe, każda przeszkoda mniejsza, a każdy dzień pełen radości i szczęścia.

Dziękuję Ci, moja ukochana Alinko  za każdy uśmiech, każde wsparcie, każde wspólne słowo i milczenie. Za to, że jesteś moją wieczną miłością, która nigdy nie przestaje świecić.

Teraz, gdy patrzę na naszą wspólną drogę, wiem, że każdy dzień z Tobą był i jest darem, choć nie zawsze łatwym, to zawsze pełnym sensu. Miłość, którą razem pielęgnujemy, jest jak ogień. Czasem płonie spokojnie, czasem wznieca się gwałtownie, ale nigdy nie gaśnie. To ona daje mi siłę, aby iść naprzód, aby stawiać czoła światu i by kochać Cię coraz mocniej z każdym kolejnym oddechem. Jestem wdzięczny za każdy uśmiech, za każdy trudny moment, który pokonaliśmy, bo to właśnie one uczyniły naszą więź tak niepowtarzalną i głęboką. W Tobie znalazłem nie tylko ukochaną kobietę, ale również przyjaciółkę, towarzyszkę życia i największą podporę.

Kiedyś ktoś powiedział, że prawdziwa miłość to nie ta, która nigdy nie upada, lecz ta, która zawsze się podnosi. My właśnie taką mamy. Wieczną, niezłomną, naszą. I wiem, że bez względu na to, co przyniesie przyszłość, zawsze będziemy razem  spleceni sercami, duszami i przeznaczeniem.

Bo Ty jesteś moją wieczną miłością. Moim domem, moim światłem, moim wszystkim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nic nie jest nam obceco ludzkie

  Nic co ludzkie nie jest nam obce Zacznijmy od początku, bo tam zwykle tkwi tajemnica Życie jest nieprzewidywalne, pełne zmian i dram...