09 czerwca 2025

 

Bajka o kotku, który zaplątał się w kłębek wełny

W pewnym cichym domku na końcu ulicy mieszkał mały, puszysty kotek o imieniu Puszek. Miał białe łapki, szare uszka i wielkie zielone oczy, które błyszczały z ciekawości. Puszek był jeszcze kociakiem i wszystko wokół wydawało mu się nową, fascynującą przygodą.

Pewnego deszczowego poranka, kiedy pani domu szyła coś przy maszynie, Puszek znudził się leżeniem na poduszce. Zaczął więc węszyć, wspinać się na krzesła i zaglądać w różne kąty. I wtedy... zobaczył kłębek czerwonej wełny, który turlał się po podłodze jakby sam zapraszał go do zabawy.

Miau! Ależ to musi być wspaniała zabawka! — pomyślał Puszek i rzucił się na nią jak prawdziwy tygrys.

Najpierw trącił kłębek łapką. Potem ugryzł. Potem turlał się razem z nim po podłodze. Aż w końcu skoczył w sam środek rozwiniętej wełny i... zaplątał się tak bardzo, że nie mógł się ruszyć!

— Miau...? — zamiauczał zdezorientowany, próbując odwrócić głowę, ale pętla wełny zakręciła się mu wokół ogonka.

Próbował się wyplątać, ale im bardziej się wiercił, tym bardziej się owijał. Po chwili wyglądał jak mała, futrzasta paczka prezentowa z czerwonymi nitkami.

Na szczęście jego pani zauważyła, że coś jest nie tak.

— Puszku, ty mały psotniku! — zaśmiała się i delikatnie zdjęła z niego wełnianą pułapkę.

Puszek mruczał z ulgą i wdzięcznością. A kiedy został uwolniony, zamiast znowu rzucać się na kłębek, usiadł przy nim, patrząc z powagą, jakby chciał powiedzieć:
Nigdy więcej... chyba że nikt nie patrzy.

Od tej pory Puszek miał specjalną zabawkę z miękką piłeczką i dzwoneczkiem — bezpieczniejszą od kłębka. Ale czasem, gdy nikt nie patrzył... wciąż zerkał w stronę czerwonej wełny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nic nie jest nam obceco ludzkie

  Nic co ludzkie nie jest nam obce Zacznijmy od początku, bo tam zwykle tkwi tajemnica Życie jest nieprzewidywalne, pełne zmian i dram...