Powstałem jak Feniks z popiołów
Kiedy było już naprawdę źle
I gdy miałem już wszystkiego dość
Kiedy nie mogłem już słuchać kłamstw
I patrzeć na wrednych ludzi
Powstałem jak Feniks z popiołów
Odrodziłem się
I wydostałem z mrocznej otchłani
Głębokiej studni
Gdzie krzywda i zniewolenie
Towarzyszą przez wieki
Stanąłem mocno na własnych nogach
Bo choć życie bywało trudne
I często traciłem nadzieję
To jednak wydobyłem swą moc
By przetrwać
I dalej pójść swoją drogą
A dzisiaj podnoszę głowę
I idę przed siebie z uśmiechem
Bo wiem, że już zawsze będę miał siłę
By odrodzić się z popiołów
Gdyby znów zaszła by taka potrzeba
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz