05 czerwca 2025

Zakochał się w babci swojej żony

 

Zakochał się w babci swojej żony

To nie był huczny ślub. Mateusz poznał Sandrę na pierwszym roku studiów. Była normalną dziewczyną jak wiele innych na uczelni. Nawet nie przyjaźnili się. Po prostu znali się z widzenia. Spotkali się przypadkowo na jakiejś imprezie. Był alkohol, tańce i przytulanie. Mateusz nawet nie wiedział jak to się stało, ale rano obudził się w łóżku Sandry. No cóż zdarzyło się. Nie przypominał sobie nawet czy coś między nimi się wydarzyło. Później? Później jak dawniej widywali się przypadkiem na korytarzach. Po kilku tygodniach Sandra podbiegła do niego zdenerwowana.

- Słuchaj, jak ty masz na imię, bo nie pamiętam? - zapytała nerwowo.

- Mateusz, a co?

- Musimy porozmawiać, ale nie tu.

- A o czym? Mateusz spokojnie zapytał.

- Nie tu. Chodźmy na kawę to wszystko ci powiem.

- Czekaj, nie teraz. Mam zaliczenie. Sandra? Tak? Mateusz mimo wszystko pamiętał jej imię. - Tak.

-  Umówmy się po zajęciach. Dobrze?

- Zgoda, ale na pewno. To bardzo ważne.

Mateusz nie wiedział w ogóle, o co chodzi, ale wewnętrznie czuł, że coś jest nie tak. Dobrze, że przygotował się do zaliczenia, bo cały czas myślał o tym, co mogło się stać.  Po zajęciach Sandra już czekała przy stoliku.

-  Noo? cześć. Powiedz mi, co się stało, bo nic nie przychodzi mi do głowy.

- Mnie też nie przychodziło. Sandra rozpłakała się.

- Uspokój się. Powiedz, co się stało.

-  Jestem w ciąży.

Teraz Sandra już całkowicie nie mogła się opanować.

- Jak…w ciąży? Ale co to ma ze mną wspólnego?-powiedział zdezorientowany Mateusz.

- -Pamiętasz jak spaliśmy po imprezie razem u mnie w pokoju?

- No tak, ale to było dawno i od tej pory…

- Ja z nikim nie uprawiałam seksu. Z tobą to był pierwszy raz. Ja pamiętam, ale ty wtedy powiedziałeś, że film ci się urwał i nie wiesz, co się z tobą działo wiec nie chciałam wprowadzać cię w zakłopotanie. Ale teraz nie wiedziałam, co zrobić i do kogo się udać.

Mateusz zaniemówił. Przez dłuższą chwilę milczał.

-  Od kiedy wiesz? -zapytał w końcu.

- Parę dni temu  byłam u lekarza, ponieważ ostatnio źle się czułam. Nigdy w życiu bym nie przypuszczała, żeee….

Sandra nie mogła opanować płaczu. To trzeci miesiąc. Nic nie wiedziałam, nie było widać. Łkała. Nie kłamię. Możemy zrobić test na ojcostwo. Ja nie wiedziałam.

- Sandra! Przestań- Mateusz przytulił ją do siebie. Jeśli tak mówisz to ci wierzę. Źle, że tak się stało, bo to nam skomplikuje sprawy, ale nie zostawię cię. Ożenię się z tobą. Popatrzył na nią. Oczywiście jak tylko się zgodzisz.

- Naprawdę? Ożenisz się ze mną?

-  Tak. Będę miał teraz sporo spraw do załatwienia. No i czeka mnie poważna rozmowa z rodzicami. Nie wiedzieli nawet, że mam dziewczynę

Rodzice Sandry od samego początku byli przeciwni temu małżeństwu. Całą winę skupili na mnie, chociaż na Sandrze też nieźle się wyżywali. Po ślubie zamieszkaliśmy i nich. O wszystko mieli pretensje i wszędzie dostrzegali tylko problemy. Nie mieliśmy łatwego życia. Jedynie babcia Sandry Agnieszka rozumiała nas i wspierała na każdym kroku. Po kilku tygodniach wspólnego zamieszkiwania sytuacja stawała się nie do wytrzymania. Teściowie wpływali na swoją córkę tak, aby się mnie pozbyć z jej życia. Postanowiłem wynająć jakiś kąt. Wiedziałem, że wspólne mieszkanie doprowadzi do jakiegoś nieszczęścia. Niestety o mieszkanie nie było łatwo, a tym bardziej, że nie miałem stałego źródła dochodu. Na akademik też nie mogliśmy liczyć, bo za kilka miesięcy miało urodzić się dziecko. Nieoczekiwanie z pomocą jak zwykle przyszła babcia Agnieszka. Miała duże trzypokojowe mieszkanie, w którym mieszkała sama. Mąż jej umarł kilka lat wcześniej. Zaproponowała nam przeprowadzkę do siebie. Pomimo protestów teściów zamieszkaliśmy, więc u niej. Atmosfera zdecydowanie się polepszyła.  Teściowie, co prawda odwiedzali nas często, ale nie było już przynajmniej awantur. Po kilku tygodniach zauważyłem jednak, że Sandra jest jakaś inna. Nie była już czuła i traktowała mnie raczej z dystansem. Częściej też przebywała u rodziców. To samo zauważyła babcia Sandry. Widziała, że źle się z tym czuję i pocieszała mnie jak tylko mogła. Mówiła, że jej jest przykro, i że z czasem wszystko się ułoży. Kazała sobie mówić po imieniu.  Coraz częściej zdarzało się, że gdy wracałem po zajęciach Sandry nie było w domu, ponieważ przebywała u rodziców. Agnieszka tłumaczyła mi, że to takie fochy kobiety w ciąży. Robiła jakieś jedzenie, a potem rozmawiała ze mną o różnych rzeczach. Przyglądałem jej się często i zauważyłem, że jak na 70 lat to ma całkiem dobrą werwę i nieźle wygląda. Jest oczytana i można porozmawiać z nią na różne tematy. Cieszyłem się, że przynajmniej z nią mogłem spędzać czas w spokoju. Któregoś wieczora jak zwykle Sandra pojechała do rodziców. Ja byłem zbyt zmęczony, aby do niej dojechać. Zresztą wystarczająco mocno się na nią wkurzyłem za to, że ciągle jej nie ma. Miałem żonę, której w zasadzie nie było. Agnieszka widząc, że jestem mocno poirytowany zrobiła kolację i zapytała czy moglibyśmy napić się wina. Odpowiedziałem z całą szczerością, że ja to chętnie napiłbym się czegoś mocniejszego. Wyjęła, więc koniaka z barku i nalała po lampce. Zaczęła opowiadać o swoim życiu o mężu, którego bardzo kochała, o wyjazdach i samotności. Cieszyła się, że teraz to ma przynajmniej, z kim porozmawiać. Siedzieliśmy tak, więc i opowiadaliśmy sobie. Ja też w końcu zacząłem się jej wyżalać. Powiedziałem, że wcale nie chciałem małżeństwa i dziecka, Że to był przypadek, ale nie chciałem Sandry zostawić samej. Agnieszka doskonale mnie rozumiała i podziwiała. Bardzo fajnie mi się z nią rozmawiało. Czas szybko leciał i w końcu poszedłem spać. Następnego dnia Agnieszka obudziła mnie na śniadanie. I tym razem również nie mogliśmy się nagadać. Mało, co nie spóźniłem się na zajęcia. Coraz częściej i lepiej dogadywałem się z Agnieszką aniżeli z własną żoną. Zawsze mieliśmy jakieś wspólne tematy. Agnieszka była poza tym cierpliwa, wyrozumiała i uczuciowa. Zauważyłem, że bardzo dobrze się przy niej czułem. Już dawno przestałem ją traktować jak babcię. Stawała się pomału dla mnie kimś wyjątkowym. Zresztą ona już też nie patrzyła na mnie jak dawniej. Z jednej strony nie mogłem tego zrozumieć. Z drugiej zaś było to dla mnie jak najbardziej normalne pomimo tak dużej różnicy wieku między nami.  Z dnia na dzień darzyliśmy się coraz większą sympatią. Nie przeszkadzało mi już nawet to, że Sandra coraz więcej czasu spędzała z rodzicami niż ze mną. Nie byłem jednak z tego zadowolony. Miała przecież lada chwila urodzić moje dziecko. Któregoś wieczora jak zwykle siedziałem z Agnieszką spędzając wspólnie czas. Coś mi jednak mówiło, że powinienem być teraz przy Sandrze. Czułem jakiś wewnętrzny niepokój. Pomyślałem, że może coś jest nie tak, może się źle czuje, a może coś z dzieckiem. Jej rodzice pewnie nawet by nie zatelefonowali gdyby coś jej się stało. Postanowiłem jechać do niej. Agnieszka oczywiście zrozumiała, i powiedziała, że tak trzeba. Po kilkunastu minutach stałem już przed drzwiami mieszkania teściów. Długo nikt nie otwierał. W końcu teść przez uchylone drzwi powiedział, że Sandra śpi i abym jej nie przeszkadzał. Jak zwykle doszło do awantury i szarpaniny. W końcu udało mi się wejść do mieszkania.  Od razu wszedłem do pokoju Sandry i zaniemówiłem. Obok Sandry siedział jakiś gnojek w samych majtkach. Nie zdążyłem nawet zapytać, kto to jest i co tutaj robi.

- Okłamałam cię. To dziecko Marcina. Kochamy się. Wykrzyczała Sandra.  

Widząc, że wszystko się już wydało teść zabrał mnie do kuchni.

-  Widzisz - powiedział. To jest Marcin. Syn mojego kuzyna. Sandra oszukała nas wszystkich. Też nie mogliśmy w to uwierzyć. Zrobiliśmy testy. Nie ma żadnych wątpliwości. Oni….

Nie mogłem tego dłużej słuchać. Szybko wybiegłem z ich mieszkania trzaskając mocno drzwiami. Agnieszka była wstrząśnięta tym, co usłyszała. Pocieszała mnie w różny sposób.

- Ja nawet nie jestem zły - powiedziałem spokojnie. Nie kochałem jej. Powiedziała, że jest ze mną w ciąży. Nie mogłem  jej zostawić. Pomyślałem, że wszystko się ułoży. Miałem nadzieję, że kiedyś ją pokocham. Od początku nic jednak nie robiła, aby to ułatwić. Teraz już wiem, co było tego powodem. Nie rozumiem tylko, dlaczego mnie oszukała? 

Agnieszka nalała po lampce koniaka i powiedziała abym się nie przejmował, bo jest jej przykro, gdy patrzy na mnie jak jestem smutny. Podszedłem do niej i przytulając do siebie powiedziałem, że jest kochana. Chyba nigdy nie rozmawialiśmy tak szczerze jak tego wieczora.  O dwunastej miałem dość wrażeń i poszedłem spać. Nie mogłem jednak zasnąć i przewracałem się z boku na bok. W pewnej chwili poczułem, a właściwie usłyszałem, że drzwi do pokoju otwierają się. Odwróciłem głowę i w blasku księżyca widocznego za oknem zobaczyłem postać Agnieszki. Usiadłem na łóżku, a Agnieszka podeszła do mnie. Objąłem ją wpół, a ona gładziła mnie po głowie. Położyliśmy się razem i spaliśmy przytuleni do siebie do samego rana. Było nam naprawdę dobrze ze sobą. Może to zabrzmi dziwnie, ale zrozumiałem, że ją kocham.

Z rozwodem nie było najmniejszego problemu. Sandra przeprosiła mnie za wszystkie kłopoty i niezręczne sytuacje. Powiedziała, że Marcin w pierwszej chwili wystraszył się ciąży i spanikował. Ona z przerażenia, że z tak skomplikowaną sytuacją zostanie sama nie wiedziała, co ma zrobić i wykorzystała to, że razem spała ze mną gdy byłem  mocno wstawiony i nie wiedziałem o Bożym świecie. Teraz przyznała się, że między nami do niczego nie doszło. W  końcu jej wybaczyłem.  Zdałem sobie też sprawę z tego, że dzięki niej poznałem kobietę, którą pokochałem i która mnie pokochała. Niestety zawiść ludzka, złośliwość i brak tolerancji spowodowała, ze musieliśmy sprzedać mieszkanie Agnieszki. Wspólnie kupiliśmy dom na Mazurach, gdzie wiedziemy szczęśliwe i pełne miłości życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Niewidzialny i bezwzględny egzekutor

  Niewidzialny i bezwzględny egzekutor Burnia to dziwny kraj. Usytuowany w Federacji Zgromadzenia Państw Uciśnionych. Nie ma wrogów, ale...