09 czerwca 2025

Bajka o niegrzecznej Kasi z dużego miasta

 

Bajka o niegrzecznej Kasi z dużego miasta

W pewnym dużym, głośnym mieście, wśród wysokich bloków i ruchliwych ulic, mieszkała dziewczynka o imieniu Kasia. Miała ciemne warkoczyki, piegowaty nos i  bystre oczka. Ale niestety – była bardzo niegrzeczna.

Kasia nie słuchała mamy. Kiedy mama prosiła, żeby nie wbiegała na ulicę zanim nie popatrzy uważnie w prawo i lewo to Kasia na przekór wbiegała nie zwracając uwagi czy na drodze jedzie jakiś pojazd czy nie. Takie zachowanie groziło wypadkiem lub nawet śmiercią. Gdy mama mówiła, żeby nie jadła lodów i słodyczy przed obiadem to Kasia opychała się czekoladkami, lodami  i pączkami z nadzieniem truskawkowym i obiadu już zjeść nie mogła. A kiedy mama błagała: Kasiu, nigdy nie wchodź sama do windy! – Kasia jakby na złość wchodziła i jeździła na najwyższe piętra dla zabawy.

Pewnego dnia mama powiedziała:


– Kasiu, nie wychodź przypadkiem dzisiaj z domu sama! Od rana  w mieście odbywa się remont kilku ulic i łatwo się zgubić.

Ale Kasia, jak to Kasia, tylko przewróciła oczami i pomyślała: Co może się stać? Przecież jestem już duża!”

Po chwili wykorzystując to, że jej mama zajęła się praniem pościeli ubrała buty, wzięła swojego ulubionego misia i cichaczem wymknęła się z mieszkania. Najpierw poszła na plac zabaw, potem do piekarni, gdzie przez szybę na wystawie oglądała różnego rodzaju smakołyki, potem udała się pooglądać wystawę z zabawkami, a potem... skręciła w zupełnie obcą ulicę. I wtedy... zrozumiała, że nie wie, gdzie jest.

Wielkie miasto wyglądało nagle zupełnie inaczej. Hałas samochodów, obce twarze, brak znajomych budynków – wszystko było przerażające. Kasia poczuła, że jej serduszko bije szybciej.

Zaczęła wołać:
– Mamo! Mamo!

Ale mama była daleko.

Na szczęście przechodziła obok pani w czerwonym płaszczu z pieskiem. Pochyliła się i zapytała:
– Co się stało, dziewczynko?

Kasia opowiedziała wszystko i podała adres oraz numer telefonu, który na szczęście zapobiegliwa mama umieściła na kokardce założonej na szyi jej ulubionego misia. Pani zadzwoniła do mamy, która bardzo zmartwiona i zapłakana, ale zadowolona, że Kasi nic złego się nie stało  szybko przyjechała po swoją niegrzeczną córeczkę

W domu mama mocno przytuliła córkę i powiedziała:


– Kasiu, ja nie zakazuję ci różnych rzeczy, bo chcę być dla ciebie niedobra. Ja chcę, żebyś była bezpieczna. Na takie małe dziewczynki w wielkim mieście czeka wiele różnych niebezpieczeństw. Mogłaś się zgubić i nikt by ci nie pomógł, mogła byś wpaść pod samochód, albo mógł by cię pogryźć jakiś bezdomny piesek, albo mogło by ci się przydarzyć jeszcze jakieś inne nieszczęście.

Kasia popatrzyła mamę i głośno się rozpłakała. Teraz zrozumiała dlaczego ciągle ją ostrzegała i upominała. Od tamtego dnia Kasia bardzo się zmieniła. Zaczęła słuchać mamy, nie wychodziła sama z domu i już nigdy nie ignorowała ostrzeżeń. Bo choć była mądra, zrozumiała, że mama wie najlepiej co jest dla niej dobre.

A miasto? Wciąż było duże, głośne i pełne przygód – ale Kasia już wiedziała, że najlepiej przeżywa się je razem z kimś, kto ją kocha i nią  dba.

Tymek i hałas z piwnicy

W spokojnym, zielonym miasteczku, wśród domków z kolorowymi dachami, mieszkał chłopiec o imieniu Tymek. Był bardzo ciekawski — bardziej niż koty, sroki, pieski jamniczki, a nawet  jeszcze bardziej niż detektywi rozwiązujący kryminalne zagadki.

Miał jedną wadę. Zawsze musiał wiedzieć wszystko. Mało tego. Wszystkiego musiał dowiedzieć się sam. Kiedy mama mówiła:


– Tymku, nie zaglądaj do piwnicy! Tam może być niebezpiecznie i są tam rzeczy nie dla dzieci.
Tymek tylko kiwał głową, ale w środku aż go skręcało z ciekawości.

Bo co mogło być tak strasznego w zwykłej piwnicy?

Pewnego wieczoru, kiedy rodzice oglądali telewizje w salonie, Tymek zakradł się po cichutku na dół do piwnicy. Piwnica była stara, pachniała kurzem i farbą, a żarówka mrugała jak oko czarodzieja. Ale Tymek nie był tchórzem.

Na końcu schodów zobaczył stare, zamknięte drzwi z tabliczką:


Nie otwierać – nigdy!

– Phi… to na pewno tylko stary schowek – szepnął Tymek i nacisnął klamkę.

Zaskrzypiało. Zagrzmiało. Z wnętrza dobiegł dziwny hałas,  setki szeptów, stuków i innych przerażających dźwięków naraz.

Tymek cofnął się krok… ale wtedy z ciemności wyszło coś dziwnego.

To był… Hałas. Tak naprawdę! Miał postać ciemnego dymu, a jego oczy błyskały jak czerwone światełka na choince.

– Ha, ha, ha! – zaśmiał się Hałas. – Wypuściłeś mnie! Teraz będę hałasował w całym miasteczku!

I zniknął uciekając przez kratkę wentylacyjną.

Od tej chwili w domu Tymka zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Czajniki gwizdały same. Drzwi trzaskały. Otwierały się drzwiczki w szafkach, a hulajnoga stojąca w kącie sama się przewracała. Budziki dzwoniły o północy. Nawet kot miauczał jakby mu ktoś ogon tarmosił.

Tymek zrozumiał, że zrobił coś głupiego.

Poszedł do babci, która znała się na dziwnych sprawach, gdyż często opowiadała niesamowite historie.

– Hałas to stwór stworzony z ciekawości i nieposłuszeństwa – powiedziała babcia. – Żeby go złapać, musisz sam przyznać, że popełniłeś błąd… i spróbować go naprawić.

Tymek wrócił do piwnicy i napisał wielkimi literami:

Przepraszam, już wiem, że trzeba słuchać rodziców. Będę już posłuszny. Hałas pojawił się znowu. Ale tym razem był mniejszy. I smutniejszy.

– Nuuuda… – powiedział cicho i zniknął za starymi skrzypiącymi drzwiami.

Od tamtej pory Tymek już nikomu nie zaglądał za tabliczki z napisem „Nie wchodzić”. Bo czasem ciekawość prowadzi do przygód... ale może także narobić kłopotów.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nic nie jest nam obceco ludzkie

  Nic co ludzkie nie jest nam obce Zacznijmy od początku, bo tam zwykle tkwi tajemnica Życie jest nieprzewidywalne, pełne zmian i dram...