05 czerwca 2025

Cuda nie zdarzają się zwykłym ludziom

 

Cuda nie zdarzają się zwykłym ludziom

To był moment, w którym świat jej się zawalił. Wiedziała, że to już koniec. Nic nie mogło jej uratować. Miała żal do ludzi, Boga i opatrzności, w którą zawsze wierzyła.

Monika, szesnastoletnia dziewczyna z ubogiego domu zawsze była pogodna, dobroduszna i nieoceniona w pomocy innym. Opiekowała się trójką młodszego rodzeństwa i pomagała ojcu. Matka po wylewie dochodziła wprawdzie do siebie, ale sama wymagała jeszcze opieki. W domu nie przelewało się, a były miesiące, że trudno było związać koniec z końcem.  Ojciec ciężko pracował, ale pieniędzy niestety na wszystko nie wystarczało. Monika doskonale rozumiała, że nie może sobie pozwolić na takie życie i luksusy jak jej rówieśnicy. Patrzyła tylko na ich laptopy, tablety i wypasione komórki oraz przysłuchiwała się jak opowiadali o imprezach, wycieczkach i wczasach. Chociaż nie wyjeżdżała poza swoją miejscowość to i tak cieszyła się z życia, Mając tylko starą Nokię też nie narzekała, bo przynajmniej mogła mieć stały kontakt z rodzicami, których bardzo kochała. Wieczorami, gdy w końcu miała już czas wolny dla siebie czytała książki i oddawała się marzeniom. Nie narzekała na swój los. Wierzyła, że gdy dorośnie szczęście się do niej uśmiechnie i będzie zadowolona. Jednakże jak to zazwyczaj bywa w życiu szczęście przeważnie dopisuje bogatym, rozwydrzonym i rozkapryszonym bachorom. Otóż któregoś dnia Monika nagle straciła przytomność i została odwieziona do szpitala. Po wykonaniu szeregu różnego rodzaju badań lekarze niestety stwierdzili, że ma bardzo poważną wadę serca. Po wyjściu ze szpitala Monika systematycznie zażywała różnego rodzaju lekarstwa. Pomimo tego coraz częściej odczuwała  bóle w klatce piersiowej, była osłabiona i traciła przytomność. Kolejne pobyty w szpitalu i badania ujawniły, że wrodzona wada serca jest na tyle poważna, iż bezpośrednio zagraża jej życiu.  Okazało się, że jest tylko dla niej jeden ratunek. Przeszczep serca. Jakby mało miała kłopotów to dodatkowym problemem była bardzo rzadka grupa jej krwi, a co za tym idzie trudność w znalezieniu odpowiedniego dawcy. Monika nie miała jednak jakiegoś załamania. W zasadzie zachowywała się zupełnie normalnie. Była przyzwyczajona do tragedii i niepowodzeń. Najpierw brat poważnie zachorował, potem matka, a teraz ona sama. Taki widocznie już był los tej rodziny. Monika wiedziała, że w jej przypadku brak dawcy w ciągu kilku miesięcy oznacza śmierć. Wiedziała też doskonale, że to nie zależy od niej i nic nie może na to poradzić. Mogła mieć tylko nadzieję, że wydarzy się jakiś cud. Mijały tygodnie, a stan jej zdrowia pogarszał się z dnia na dzień. W końcu jednak nastąpił cud, w który pomału już zaczęła wątpić. Było jesienne popołudnie, padał deszcz i wiał dość silny wiatr. Pobyt w szpitalu zdawał się być jeszcze bardziej przygnębiający niż zwykle. Monika wpatrywała się w krople deszczu spływające po oknie, gdy na salę wszedł prowadzący ją lekarz.

- Witaj smutasie - powiedział.

Mam dla ciebie dwie wiadomości dobrą i złą i zacznę od tej złej. Dostaliśmy przed chwilą wiadomość, że w wypadku zginął młody chłopak. Dobra natomiast jest taka, że zrozpaczona matka, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią syna od razu pomyślała o przeszczepie jego organów w nadziei, że jakaś jego cząstka będzie nadal żyć. Serce tego chłopaka okazało się być nienaruszone. Przeprowadzone w krakowskiej klinice badania wskazują, że jego serce, na które właśnie czekamy spełnia wszystkie kryteria i będziemy mogli ci je przeszczepić. Karetka już podjechała pod szpital. Niedługo przewieziemy cię na sale operacyjną. Monika z jednej strony była szczęśliwa. Z drugiej zaś myślała o chłopcu, który zginął w wypadku. Przemyśliwała, kim był jak wyglądał, ile miał lat? Jak to będzie? Dopiero teraz dotarło do niej to, że będzie w niej bić czyjeś serce. Nigdy nie zastanawiała się nad tym. Może, dlatego, że tak naprawdę to nie wierzyła, iż kiedykolwiek znajdzie się jakiś dawca. Ona już pogodziła się z tym, że musi odejść z tego świata. Teraz z kolei to był najszczęśliwszy moment w jej życiu. Była podekscytowana, nie potrafiła uleżeć spokojnie. W końcu mogła realnie spojrzeć na świat.  Marzenia przestały już być tylko marzeniami. Zaczęła inaczej, tak na serio myśleć o przyszłości. Studia, praca, mąż i co najmniej dwoje dzieci. Łzy szczęścia spływały jej po policzkach. Nie mogła uwierzyć w takie szczęście i aż unosiła się z radości. Pamiętała też o tym biedaku, dzięki któremu jej marzenia się spełnią. Zaczęła się modlić i prosić Boga o życie wieczne dla niego. Leżąc na stole operacyjnym nie bała się. Patrzyła spokojnie na lekarzy, a myślami była już po przeszczepie.

Z błogości tej wyrwał ją jakiś krzyk dobiegający z korytarza.

-  Nie pozwolę na to!!! -Usłyszała.

- To był mój syn.-  Nie zgadzam się!

- Ale mówiliśmy już panu, że żona zgodziła się. Mamy tu podpisane dokumenty, proszę spojrzeć.

- Gówno mnie to obchodzi. Nie pozwolę wam!!!

- Proszę pana. Mamy tu na stole przygotowaną młodą dziewczynę do przeszczepu. Jeśli nie otrzyma serca umrze. To jest jej jedyna i ostatnia szansa.  Bardzo panu współczujemy straty syna

- Nie interesuje mnie to. Nie zgadzam się

Monika wsłuchiwała się w ten hałas i wsłuchiwała i w końcu zaczęło do niej docierać, że z tymi cudami to coś jest nie tak. Poczuła jakieś ukłucie w klatce piersiowej, a światło lampy, na którą się wpatrywała stawało się bledsze i bledsze, aż zgasło zupełnie

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Gang Piekielne Anioły

  Gang Piekielne Anioły Piekielne Anioły to jest wspaniały gang - ponad wszystkie gangi To bardzo wielki zaszczyt i chwała w tym   gan...