16 czerwca 2025

Jest tak pięknie

 

Jest tak pięknie

 

Jest tak pięknie, tak przyjemnie

Jakby świat wziął oddech w te cudowne dni

Jakby każde źdźbło trawy tańczyło w świetle poranka

A niebo błękitne, czyste jak lustro na nas patrzyło

I odbijało nasze najskrytsze sny

Czuję ciepło słońca

Jego promienne palce na skórze

Są takie miękkie jak wspomnienia dzieciństwa

Liście szepcą sekrety wiatru

Których nie umiem pojąć

A serce bije miarowo

Tak normalnie i tak spokojnie

Ale boję się

Boję się tak bardzo

Tego spokoju i tej ciszy

Która składa się z porcelanowych chwil

Tych pięknych

Wymarzonych

Ale tak delikatnych, że wystarczy dotyk

Taki nieumyślny, nierozważny

Aby te chwile roztrzaskały się na kawałki

Boję się, że ten spokój to złudzenie

Że to piękno to bańka na wodzie

Która pęknie i zniknie

I zostawi tylko pustkę po swojej doskonałości

Chwytam więc te momenty

I skradam je całymi garściami

Zachłannie i nienasycenie

I cieszę się nimi jak tylko mogę

Staram się je zatrzymać

Zamknąć w dłoniach jak płatki śniegu

Ale boję się, że one stopnieją

A ja zostanę pusty i zawiedziony

Z uczuciem, że to co piękne

Zawsze jest na granicy rozpadu

Dlatego za wszelką cenę pragnę zapamiętać

Te wszystkie piękne chwile

Więc patrzę raz za razem

Na otaczający mnie świat

I te wspaniałe, kochane istoty

Najlepsi przyjaciele

I podziwiam te cudowne chwile

I oddycham głęboko

Chociaż boję się

Że ta chwila kiedyś pęknie

A ja nigdy nie znajdę sposobu

Aby ja posklejać

A kiedy pęknie – zastanawiam się

Co pozostanie po blasku

Czy będzie tylko echo cichych szeptów

Drżenie powietrza, tam gdzie była cisza

I światło

Czy może proch

Z którego narodzi się coś nowego

Bo wiem, że te chwile czasem pękają

Nawet jeśli tego nie chcemy

I bronimy się przed takim nieszczęściem

I to jest straszne, okrutne

I takie bolesne

I niesprawiedliwe

Ale teraz już wiem

I mocno wierzę

Że nawet w rozpadzie jest sens

Że bańka chociaż zniknie

Zostawia na wodzie kręgi

A każdy krąg to dowód

Że coś żyło, że istniało

Że było prawdziwe

Że szybko powróci

Bo piękno nie znika

Może tylko zmienia formę

W pęknięciu kryje się początek

Muszę w to wierzyć

Że to nie koniec

A bańka na wodzie

Rozpryskuje się, aby pokazać

Że jej ulotność była prawdą

I jeśli nawet świat staje się cichy

Jeśli wicher zmienia cudowne chwile

To przecież każda kropla deszczu

Zawsze wraca do źródła

Czyż nie?

Taka jest prawda

Patrzę więc na te piękne chwile

Jak na dar

Nawet jeśli ma być chwilowy

Bo może tak jest, że to co kruche

Trwać będzie wiecznie

I może być prawdziwe

Więc pozwalam sobie oddychać

Chociaż wiem, że ten oddech

Kiedyś się zatrzyma

Ale też wiem

Że kiedyś powróci

Do ukochanej

Do tych chwil

Jeszcze piękniejszych

Bo jest tak pięknie, tak cudownie

I może właśnie dlatego

Nie muszę się bać

Kiedy nadejdzie ten moment

Że to wszystko pęknie

Ale z drugiej strony

Tak zastanawiam się

Może wcale nie musi nic pęknąć

I może wcale nie pęka

Może to tylko cień w mojej głowie

Strach, który boi się własnego odbicia

A wszechświat cichy i niezmierzony

Trzyma nas w swoich ramionach

Z delikatnością jakiej nie potrafimy dostrzec

Może przeinaczenie nie jest wrogiem

Może to ono splata nasze nitki

Nawet jeśli czasem wydają się luźne

Gotowe się porozrywać

Jak nasze ścieżki

Które przecież się połączyły

Aby iść wspólną drogą

Bo przecież w chaosie też jest wzór

Nawet kiedy widzimy go z dystansu

Wszechświat zna nasze tajemnice

Nasze pragnienia

Które szeptem wyśpiewują gwiazdy:

„Nie bój się

To co piękne nie zniknie

To, co dobre, będzie trwało

A jeśli coś pęka

To tylko po to

Aby było jeszcze piękniej i bardziej cudownie”

I tak naprawdę ciągle czuję

Że to piękno nie jest ulotne

Że bańka na wodzie może trwać wiecznie

Bo w jej delikatności

Kryje się siła

Jak w nas

A wiatr, chociaż czasem szarpie

To tylko po to

Aby przypomnieć jak głęboko zakorzenieni jesteśmy

W ziemi, w niebie, w swoich przekonaniach

Ale tez w sobie nawzajem

I w naszej miłości

Teraz wierzę już

Nie pęknie

Nie teraz

Nie dziś

Nigdy

Bo przeznaczenie chce

Żebyśmy byli razem

Wiecznie

Że możemy się kochać

Nawet w naszej niedoskonałości

A wszechświat, chociaż taki ogromny

W każdej chwili przypomina

Że miłość jest jak oddech-wieczna

Niezmienna, zawsze i wszędzie

I tak patrzę na to wszystko

I już nie lękam się

I nie boję

Bo jesteś przy mnie

Ty i Wojtek

I jestem przekonany

Że o co mamy

Pomimo wszystko jest najpiękniejsze i najcenniejsze

Najwspanialsze

I nie zniknie

Nigdy

Bo wszechświat jest po naszej stronie

A my żyć i kochać będziemy się wiecznie.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nic nie jest nam obceco ludzkie

  Nic co ludzkie nie jest nam obce Zacznijmy od początku, bo tam zwykle tkwi tajemnica Życie jest nieprzewidywalne, pełne zmian i dram...