Jest tak pięknie
Jest tak pięknie, tak przyjemnie
Jakby świat wziął oddech w te cudowne dni
Jakby każde źdźbło trawy tańczyło w świetle poranka
A niebo błękitne, czyste jak lustro na nas patrzyło
I odbijało nasze najskrytsze sny
Czuję ciepło słońca
Jego promienne palce na skórze
Są takie miękkie jak wspomnienia dzieciństwa
Liście szepcą sekrety wiatru
Których nie umiem pojąć
A serce bije miarowo
Tak normalnie i tak spokojnie
Ale boję się
Boję się tak bardzo
Tego spokoju i tej ciszy
Która składa się z porcelanowych chwil
Tych pięknych
Wymarzonych
Ale tak delikatnych, że wystarczy dotyk
Taki nieumyślny, nierozważny
Aby te chwile roztrzaskały się na kawałki
Boję się, że ten spokój to złudzenie
Że to piękno to bańka na wodzie
Która pęknie i zniknie
I zostawi tylko pustkę po swojej doskonałości
Chwytam więc te momenty
I skradam je całymi garściami
Zachłannie i nienasycenie
I cieszę się nimi jak tylko mogę
Staram się je zatrzymać
Zamknąć w dłoniach jak płatki śniegu
Ale boję się, że one stopnieją
A ja zostanę pusty i zawiedziony
Z uczuciem, że to co piękne
Zawsze jest na granicy rozpadu
Dlatego za wszelką cenę pragnę zapamiętać
Te wszystkie piękne chwile
Więc patrzę raz za razem
Na otaczający mnie świat
I te wspaniałe, kochane istoty
Najlepsi przyjaciele
I podziwiam te cudowne chwile
I oddycham głęboko
Chociaż boję się
Że ta chwila kiedyś pęknie
A ja nigdy nie znajdę sposobu
Aby ja posklejać
A kiedy pęknie – zastanawiam się
Co pozostanie po blasku
Czy będzie tylko echo cichych szeptów
Drżenie powietrza, tam gdzie była cisza
I światło
Czy może proch
Z którego narodzi się coś nowego
Bo wiem, że te chwile czasem pękają
Nawet jeśli tego nie chcemy
I bronimy się przed takim nieszczęściem
I to jest straszne, okrutne
I takie bolesne
I niesprawiedliwe
Ale teraz już wiem
I mocno wierzę
Że nawet w rozpadzie jest sens
Że bańka chociaż zniknie
Zostawia na wodzie kręgi
A każdy krąg to dowód
Że coś żyło, że istniało
Że było prawdziwe
Że szybko powróci
Bo piękno nie znika
Może tylko zmienia formę
W pęknięciu kryje się początek
Muszę w to wierzyć
Że to nie koniec
A bańka na wodzie
Rozpryskuje się, aby pokazać
Że jej ulotność była prawdą
I jeśli nawet świat staje się cichy
Jeśli wicher zmienia cudowne chwile
To przecież każda kropla deszczu
Zawsze wraca do źródła
Czyż nie?
Taka jest prawda
Patrzę więc na te piękne chwile
Jak na dar
Nawet jeśli ma być chwilowy
Bo może tak jest, że to co kruche
Trwać będzie wiecznie
I może być prawdziwe
Więc pozwalam sobie oddychać
Chociaż wiem, że ten oddech
Kiedyś się zatrzyma
Ale też wiem
Że kiedyś powróci
Do ukochanej
Do tych chwil
Jeszcze piękniejszych
Bo jest tak pięknie, tak cudownie
I może właśnie dlatego
Nie muszę się bać
Kiedy nadejdzie ten moment
Że to wszystko pęknie
Ale z drugiej strony
Tak zastanawiam się
Może wcale nie musi nic pęknąć
I może wcale nie pęka
Może to tylko cień w mojej głowie
Strach, który boi się własnego odbicia
A wszechświat cichy i niezmierzony
Trzyma nas w swoich ramionach
Z delikatnością jakiej nie potrafimy dostrzec
Może przeinaczenie nie jest wrogiem
Może to ono splata nasze nitki
Nawet jeśli czasem wydają się luźne
Gotowe się porozrywać
Jak nasze ścieżki
Które przecież się połączyły
Aby iść wspólną drogą
Bo przecież w chaosie też jest wzór
Nawet kiedy widzimy go z dystansu
Wszechświat zna nasze tajemnice
Nasze pragnienia
Które szeptem wyśpiewują gwiazdy:
„Nie bój się
To co piękne nie zniknie
To, co dobre, będzie trwało
A jeśli coś pęka
To tylko po to
Aby było jeszcze piękniej i bardziej cudownie”
I tak naprawdę ciągle czuję
Że to piękno nie jest ulotne
Że bańka na wodzie może trwać wiecznie
Bo w jej delikatności
Kryje się siła
Jak w nas
A wiatr, chociaż czasem szarpie
To tylko po to
Aby przypomnieć jak głęboko zakorzenieni jesteśmy
W ziemi, w niebie, w swoich przekonaniach
Ale tez w sobie nawzajem
I w naszej miłości
Teraz wierzę już
Nie pęknie
Nie teraz
Nie dziś
Nigdy
Bo przeznaczenie chce
Żebyśmy byli razem
Wiecznie
Że możemy się kochać
Nawet w naszej niedoskonałości
A wszechświat, chociaż taki ogromny
W każdej chwili przypomina
Że miłość jest jak oddech-wieczna
Niezmienna, zawsze i wszędzie
I tak patrzę na to wszystko
I już nie lękam się
I nie boję
Bo jesteś przy mnie
Ty i Wojtek
I jestem przekonany
Że o co mamy
Pomimo wszystko jest najpiękniejsze i najcenniejsze
Najwspanialsze
I nie zniknie
Nigdy
Bo wszechświat jest po naszej stronie
A my żyć i kochać będziemy się wiecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz