Akceptacja dla wybranych
Wyszedł dziadek na ulicę
W zielonych rajstopach
W szarym płaszczu
Czarnych butach
I czerwonym kapeluszu
Wszystko było z nim w porządku
I chociaż młodzi ludzie dziwnie na niego patrzyli
To dziadek nie zwracał na nich uwagi
Z żalem o nich pomyślał
I trochę ich pożałował
Bo tak naprawdę
To oni byli głupcami
I nie zważając na nic
Dziadek szedł szybkim krokiem
Na umówione jakieś spotkanie
Minął zakręt, sklep muzyczny
I stare chałupy
Nie patrzył na młodych z politowaniem
Nawet gdy mocno się upijali
Chodzili w podartych spodniach
I zażywali dragi
Nie oceniał ich zachowania
Sam był wesoły i uśmiechnięty
Choć w głębi serca oburzony
Bo nie mógł pogodzić się
Jak młodzi ludzie patrzą na świat
Jak spoglądają na starych
Jak byle co ich rozwściecza
I irytuje
Nie potrafił tego zrozumieć
I był na nich po prostu wkurzony
Nie lubił uprzedzeń
Zwykłego chamstwa
Braku kultury
I nietolerancji
Braku swobody
Złych spojrzeń
Pogardy
I takiej młodzieńczej arogancji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz