05 czerwca 2025

Przygoda z wieśniaczką

 

Przygoda z wieśniaczką

Wracałem z Gdańska. Była 10.00 godzina. Wykonałem kilka pilnych telefonów i pomyślałem, że teraz to już tylko czeka mnie monotonna jazda i kawał drogi przede mną. Nie lubiłem długich podróży, ale cóż było robić. Od czasu do czasu mogłem pocieszyć tylko oko patrząc na stojące przy drodze tirówki, które zachęcały do skorzystania z ich usług. Oczywiście szybko pojawiła się myśl i ochota na jakiś mały sex. Nie miałem jednak odwagi zadawać się z przydrożnymi prostytutkami. Jak tylko pomyślałem o tych spoconych kierowcach, którzy brudnymi łapami i niedomytymi kutasami zabawiali się z nimi ochota przechodziła natychmiast. No i oczywiście od takiej łatwo złapać jakiegoś syfa, a na to sobie pozwolić nie mogłem. Pożądanie jednak wzmagało się z kilometra na kilometr. Jechałem, więc niepocieszony, a do tego musiałem uważać, aby nie potrącić jakiegoś grzybiarza. Na poboczu, aż roiło się od okazyjnych sprzedawców grzybami i jagodami. Jak na placu targowym. Nic sobie nie robili z tego, że tu jest droga i co chwilę wchodząc na jezdnię zachęcali do zakupu stwarzając prawdziwe zagrożenie. Zauważyłem, że wśród nich jest sporo kobiet. Były w różnym wieku, a niektóre całkiem nieźle wyglądały. Natychmiast wpadł mi do głowy pomysł. Otóż pomyślałem sobie, że taka kobieta, która sprzedaje grzyby lub jagody z pewnością mieszka, gdzieś w pobliżu,  ma rodzinę i istnieje małe prawdopodobieństwo, aby coś od takiej złapać. Mógłbym mieć niezłą przygodę z normalną kobietą, nie jakąś dziwką. Od razu poczułem się lepiej i zacząłem rozglądać się za kimś, kto mnie zainteresuje. Po chwili dotarło do mnie, że wcale to nie będzie takie proste. Tych ludzi było tu po prostu za dużo. Stali w niewielkich odległościach od siebie i na sex nie było najmniejszych szans. Jechałem, więc dalej w nadziei, że może jednak szczęście mi dopisze. Mijałem wsie za wsią, a z pojedynczych osób stojących na drodze to minąłem tylko kilku chłopów. Ale przynajmniej teraz droga teraz tak mi się tak nie dłużyła. W pewnej chwili już z daleka zauważyłem stojącą kobietę, przed którą stały słoiki z jagodami.  Pomyślałem, że szczęście się jednak do mnie uśmiechnęło i nie będę wybrzydzał. Zjechałem na pobocze.

- Dzień dobry – powiedziałem uprzejmie

- Dzień dobry - Odpowiedziała kobieta w wieku około 55 lat. Nie była urodziwa, ale nie chciałem stracić takiej okazji.

- Po ile ma pani jagody

- 20 zł. za słoik. Świeże. Będzie z godzina jak je zebrałam.

- Ile ma pani tych słoików?

- A co chce pan więcej?

- Wezmę wszystkie

- Wszystkie?

- Tak. Proszę mi powiedzieć czy codziennie zbiera pani jagody

- Codziennie

- I zawsze pani tyle uzbiera

- Nie. Dzisiaj to miałam szczęście, bo przyjechałam w mniej uczęszczane miejsce. Normalnie to osiem, dziewięć słoików litrowych, a dzisiaj to uzbierałam 19 słoików. Jak by pan wziął wszystkie to bym się ucieszyła? U nas na wsi to pieniądze tylko latem można zarobić na grzybach lub jagodach.

- To ja mam dla pani propozycje

- No??

- Zapłacę za wszystkie słoiki 400 zł.

- 380 zł. – Poprawiła mnie zaciekawiona kobieta.

- Zapłacę 400 zł. i zostawię pani te jagody, a oprócz tego dam jeszcze pani 2000 zł. Razem będzie pani miała 2400 zł. i jagody

- Ale jak? Nie rozumiem? Zapłaci pan za jagody i nie weźmie ich?

- Tak. I dam jeszcze 2000 zł.

Kobieta patrzyła na mnie badawczym wzrokiem i naprawdę nie wiedziała, o co chodzi.

- Ale to ja nie wiem co pan mówi.

- Powiem prosto, zapłacę pani tyle, co powiedziałem, ale za sex z panią.

- Za co?

- Za sex

- Co? Bo nie wiem

- Za kochanie się z panią, tu w lesie

Co? Co pan?

Kobieta przestraszyła się i zaczęła nerwowo rozglądać.

- Niech się pani nie boi. Nic pani nie zrobię, jeśli nie wyrazi pani zgody. Wywnioskowałem z rozmowy, że za dużo pieniędzy to u pani nie ma. Proponuję, więc tak. Wejdziemy kawałek do lasu i da mi pani..  No wie pani co…

- dupy?

- No właśnie. A ja dam pani za to 2000 zł oraz pieniądze za jagody – dodałem pokazując jednocześnie plik banknotów. To dużo pieniędzy. Ja nie narzekam na ich brak i mogę pani tyle dać. A jak pociągnie mi pani z druta to dołożę jeszcze 1000 zł.

- Ale panie jak? Tak nie można. Jakiego druta? Ja nie mam żadnego druta.

- Weźmie pani mojego kutasa do buzi i wyrucham panią tu w tym lasku. Rozumie pani.

- Nie. Panie stary by mnie zajebał.

- Stary się o niczym nie dowie. Sama pani mówiła, że to miejsce jest mało uczęszczane. Niech się pani zastanowi, bo za chwilę odjeżdżam. Trzy tysiące. I pieniądze za jagody. I jagody - dodałem

- Nie – odpowiedziała kobieta zbierając słoiki z jagodami.

- No to do widzenia – Powiedziałem oddalając się. Byłem wkurzony, ale przecież nie mogłem jej dłużej przekonywać.

Gdy otwierałem drzwi do samochodu usłyszałem

- Halo. Niech pan zaczeka

Odwróciłem się i zobaczyłem, że kobieta stoi niezdecydowana i zastanawia się co zrobić. Podszedłem, więc do niej.

- Naprawdę dałby mi pan tyle pieniędzy?

- Tak jak powiedziałem

- I nic pan mi nie zrobi

- Tylko to, co mówiłem

- To ja jednak się zastanowiłam i się zgadzam. A te pieniądze…

Wyjąłem pieniądze i po przeliczeniu dałem kobiecie, po czym weszliśmy w las, aby nie było nas widać z drogi.

- Niech się pani nic nie boi. To długo nie będzie trwało, a pani będzie mieś sporo pieniędzy. Następnie rozpiąłem rozporek. Nieznajoma doskonale wiedziała co robić. Z pewnością nie robiła tego pierwszy raz. Rozpiąłem jej bluzkę i zacząłem bawić się jej cycami. Miała duże cyce jak to kobiety ze wsi. Przykładała się bardzo dokładnie i już po chwili u mnie było po zawodach. Byłem bardzo napalony, dlatego szybko poszło. Do tego taka dziwna sytuacja dodatkowo potęgowała podniecenie.

- Dobrze? – zapytała niepewnie

- Bardzo dobrze

- To teraz dupy?- Powiedziała podnosząc sukienkę

- Spokojnie. Chwilę odsapnę. Wie pani, ja czasami tędy jeżdżę. Jakby pani nie miała nic przeciwko to możemy to kiedyś powtórzyć.

- A też za trzy tysiące. Zobaczymy jak będzie, bo jeszcze nie skończyliśmy. Ale pewnie byśmy się dogadali.

Zauważyłem, że kobiecie spodobała się chyba możliwość łatwego zarobku.

- Jak pani ma na imię- spytałem

- Jadwiga

- OK. Jadwiga to zaczynamy.

Nie trzeba było już jej dwa razy powtarzać. Gdy zdjęła majtki moim oczom ukazała się wielka zarośnięta cipa. Natychmiast przystąpiłem do działania. Położyłem ją na ściółce leśnej i rozłożyłem nogi. Miała ogromną łechtaczkę. Pierwszy raz taką widziałem. Szybko zacząłem bo nie mogłem już wytrzymać. Jadwiga była już zupełnie wyluzowana, gdyż cichutko pomrukiwała z zamkniętymi oczami. Gdy skończyłem doprowadziłem się do porządku.

Jadwiga także ubrała się i  nawet nie zauważyłem skąd wyjęła  telefon komórkowy.

- Niech pan zapisze mój numer telefonu. Może się przyda jak by tu pan kiedy przejeżdżał. – powiedziała z ekscytacją

Wprowadzając jej numer do swojego telefonu pomyślałem, że nie wykluczam ponownego spotkania.

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Galastra IV

  Galastra IV Soretus zastanawiał się coraz bardziej i jeszcze   dogłębniej rozmyślał nad tym czego się właśnie dowiedział. Chociaż wyda...