Przygoda z wieśniaczką
Wracałem z Gdańska. Była 10.00 godzina. Wykonałem kilka pilnych telefonów i pomyślałem, że teraz to już tylko czeka mnie monotonna jazda i kawał drogi przede mną. Nie lubiłem długich podróży, ale cóż było robić. Od czasu do czasu mogłem pocieszyć tylko oko patrząc na stojące przy drodze tirówki, które zachęcały do skorzystania z ich usług. Oczywiście szybko pojawiła się myśl i ochota na jakiś mały sex. Nie miałem jednak odwagi zadawać się z przydrożnymi prostytutkami. Jak tylko pomyślałem o tych spoconych kierowcach, którzy brudnymi łapami i niedomytymi kutasami zabawiali się z nimi ochota przechodziła natychmiast. No i oczywiście od takiej łatwo złapać jakiegoś syfa, a na to sobie pozwolić nie mogłem. Pożądanie jednak wzmagało się z kilometra na kilometr. Jechałem, więc niepocieszony, a do tego musiałem uważać, aby nie potrącić jakiegoś grzybiarza. Na poboczu, aż roiło się od okazyjnych sprzedawców grzybami i jagodami. Jak na placu targowym. Nic sobie nie robili z tego, że tu jest droga i co chwilę wchodząc na jezdnię zachęcali do zakupu stwarzając prawdziwe zagrożenie. Zauważyłem, że wśród nich jest sporo kobiet. Były w różnym wieku, a niektóre całkiem nieźle wyglądały. Natychmiast wpadł mi do głowy pomysł. Otóż pomyślałem sobie, że taka kobieta, która sprzedaje grzyby lub jagody z pewnością mieszka, gdzieś w pobliżu, ma rodzinę i istnieje małe prawdopodobieństwo, aby coś od takiej złapać. Mógłbym mieć niezłą przygodę z normalną kobietą, nie jakąś dziwką. Od razu poczułem się lepiej i zacząłem rozglądać się za kimś, kto mnie zainteresuje. Po chwili dotarło do mnie, że wcale to nie będzie takie proste. Tych ludzi było tu po prostu za dużo. Stali w niewielkich odległościach od siebie i na sex nie było najmniejszych szans. Jechałem, więc dalej w nadziei, że może jednak szczęście mi dopisze. Mijałem wsie za wsią, a z pojedynczych osób stojących na drodze to minąłem tylko kilku chłopów. Ale przynajmniej teraz droga teraz tak mi się tak nie dłużyła. W pewnej chwili już z daleka zauważyłem stojącą kobietę, przed którą stały słoiki z jagodami. Pomyślałem, że szczęście się jednak do mnie uśmiechnęło i nie będę wybrzydzał. Zjechałem na pobocze.
- Dzień dobry – powiedziałem uprzejmie
- Dzień dobry - Odpowiedziała kobieta w wieku około 55 lat. Nie była urodziwa, ale nie chciałem stracić takiej okazji.
- Po ile ma pani jagody
- 20 zł. za słoik. Świeże. Będzie z godzina jak je zebrałam.
- Ile ma pani tych słoików?
- A co chce pan więcej?
- Wezmę wszystkie
- Wszystkie?
- Tak. Proszę mi powiedzieć czy codziennie zbiera pani jagody
- Codziennie
- I zawsze pani tyle uzbiera
- Nie. Dzisiaj to miałam szczęście, bo przyjechałam w mniej uczęszczane miejsce. Normalnie to osiem, dziewięć słoików litrowych, a dzisiaj to uzbierałam 19 słoików. Jak by pan wziął wszystkie to bym się ucieszyła? U nas na wsi to pieniądze tylko latem można zarobić na grzybach lub jagodach.
- To ja mam dla pani propozycje
- No??
- Zapłacę za wszystkie słoiki 400 zł.
- 380 zł. – Poprawiła mnie zaciekawiona kobieta.
- Zapłacę 400 zł. i zostawię pani te jagody, a oprócz tego dam jeszcze pani 2000 zł. Razem będzie pani miała 2400 zł. i jagody
- Ale jak? Nie rozumiem? Zapłaci pan za jagody i nie weźmie ich?
- Tak. I dam jeszcze 2000 zł.
Kobieta patrzyła na mnie badawczym wzrokiem i naprawdę nie wiedziała, o co chodzi.
- Ale to ja nie wiem co pan mówi.
- Powiem prosto, zapłacę pani tyle, co powiedziałem, ale za sex z panią.
- Za co?
- Za sex
- Co? Bo nie wiem
- Za kochanie się z panią, tu w lesie
Co? Co pan?
Kobieta przestraszyła się i zaczęła nerwowo rozglądać.
- Niech się pani nie boi. Nic pani nie zrobię, jeśli nie wyrazi pani zgody. Wywnioskowałem z rozmowy, że za dużo pieniędzy to u pani nie ma. Proponuję, więc tak. Wejdziemy kawałek do lasu i da mi pani.. No wie pani co…
- dupy?
- No właśnie. A ja dam pani za to 2000 zł oraz pieniądze za jagody – dodałem pokazując jednocześnie plik banknotów. To dużo pieniędzy. Ja nie narzekam na ich brak i mogę pani tyle dać. A jak pociągnie mi pani z druta to dołożę jeszcze 1000 zł.
- Ale panie jak? Tak nie można. Jakiego druta? Ja nie mam żadnego druta.
- Weźmie pani mojego kutasa do buzi i wyrucham panią tu w tym lasku. Rozumie pani.
- Nie. Panie stary by mnie zajebał.
- Stary się o niczym nie dowie. Sama pani mówiła, że to miejsce jest mało uczęszczane. Niech się pani zastanowi, bo za chwilę odjeżdżam. Trzy tysiące. I pieniądze za jagody. I jagody - dodałem
- Nie – odpowiedziała kobieta zbierając słoiki z jagodami.
- No to do widzenia – Powiedziałem oddalając się. Byłem wkurzony, ale przecież nie mogłem jej dłużej przekonywać.
Gdy otwierałem drzwi do samochodu usłyszałem
- Halo. Niech pan zaczeka
Odwróciłem się i zobaczyłem, że kobieta stoi niezdecydowana i zastanawia się co zrobić. Podszedłem, więc do niej.
- Naprawdę dałby mi pan tyle pieniędzy?
- Tak jak powiedziałem
- I nic pan mi nie zrobi
- Tylko to, co mówiłem
- To ja jednak się zastanowiłam i się zgadzam. A te pieniądze…
Wyjąłem pieniądze i po przeliczeniu dałem kobiecie, po czym weszliśmy w las, aby nie było nas widać z drogi.
- Niech się pani nic nie boi. To długo nie będzie trwało, a pani będzie mieś sporo pieniędzy. Następnie rozpiąłem rozporek. Nieznajoma doskonale wiedziała co robić. Z pewnością nie robiła tego pierwszy raz. Rozpiąłem jej bluzkę i zacząłem bawić się jej cycami. Miała duże cyce jak to kobiety ze wsi. Przykładała się bardzo dokładnie i już po chwili u mnie było po zawodach. Byłem bardzo napalony, dlatego szybko poszło. Do tego taka dziwna sytuacja dodatkowo potęgowała podniecenie.
- Dobrze? – zapytała niepewnie
- Bardzo dobrze
- To teraz dupy?- Powiedziała podnosząc sukienkę
- Spokojnie. Chwilę odsapnę. Wie pani, ja czasami tędy jeżdżę. Jakby pani nie miała nic przeciwko to możemy to kiedyś powtórzyć.
- A też za trzy tysiące. Zobaczymy jak będzie, bo jeszcze nie skończyliśmy. Ale pewnie byśmy się dogadali.
Zauważyłem, że kobiecie spodobała się chyba możliwość łatwego zarobku.
- Jak pani ma na imię- spytałem
- Jadwiga
- OK. Jadwiga to zaczynamy.
Nie trzeba było już jej dwa razy powtarzać. Gdy zdjęła majtki moim oczom ukazała się wielka zarośnięta cipa. Natychmiast przystąpiłem do działania. Położyłem ją na ściółce leśnej i rozłożyłem nogi. Miała ogromną łechtaczkę. Pierwszy raz taką widziałem. Szybko zacząłem bo nie mogłem już wytrzymać. Jadwiga była już zupełnie wyluzowana, gdyż cichutko pomrukiwała z zamkniętymi oczami. Gdy skończyłem doprowadziłem się do porządku.
Jadwiga także ubrała się i nawet nie zauważyłem skąd wyjęła telefon komórkowy.
- Niech pan zapisze mój numer telefonu. Może się przyda jak by tu pan kiedy przejeżdżał. – powiedziała z ekscytacją
Wprowadzając jej numer do swojego telefonu pomyślałem, że nie wykluczam ponownego spotkania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz