24 czerwca 2025

Strachy przy piecu

 

Strachy przy piecu

Dom po babci stał samotnie na skraju lasu, ze ścianami skrzypiącymi od wilgoci i wspomnień. Dla Adama był schronieniem po wszystkim, co przeżył w mieście. Wypalenie, rozstanie, rozczarowanie – to wszystko zostawił za sobą, w zatłoczonym świecie ekranów i fałszywego uśmiechu.

Tu było cicho. Może nawet zbyt cicho.

Wieczorem, kiedy słońce schowało się za linią drzew, a dom pogrążył się w szarościach, Adam usiadł w starym fotelu przy kaflowym piecu. Babcia zawsze mówiła, żeby nie siedzieć tam samemu po zmroku. Ale on nigdy nie pytał dlaczego. Dziś to zlekceważył. W kominie coś zaszemrało. Najpierw cicho, jakby tylko wiatr przesuwał się leniwie. Potem głośniej. Nastąpił jakiś zgrzyt, skrzypnięcie, jakby coś ciężkiego szorowało cegły od środka.

Adam wstrzymał oddech.

Przypomniał sobie opowieści, które słyszał jako dziecko. Mówiono, że w tym piecu mieszkają duchy. Że to nie ciepło się z niego wydobywa, ale oddech tych, którzy nigdy nie odeszli. Że nocami, gdy ogień gaśnie, piec żyje własnym życiem.

Nagle huk. Jakby coś spadło w środku. Adam poderwał się na nogi, serce biło mu jak szalone. Czy to tylko drewno się ułożyło? Czy może…?

Szmer. Cichy, powolny, jak kroki. Nie za oknem. Tu, w pokoju. Drewniana podłoga jęknęła pod niewidzialnym ciężarem. Adam poczuł, jak jego ciało się spina. Chciał uciekać, ale nogi nie słuchały go. Był znów jak dziecko – małe, bezbronne, wpatrzone w ciemność. Z pieca dobiegł syk. Ostry, nieludzki. Adam cofnął się o krok, ale potknął się o własną torbę. Upadł. Leżał chwilę, bez ruchu, czekając… na koniec?

Ale nic się nie wydarzyło.

Nie pojawiła się zjawa, nie zgasło światło, nie zawył wiatr. Był tylko piec. Stary, popękany, zimny. A jednak... tak potężny w swojej obecności.

Adam podniósł się i wrócił do fotela. Nadal się bał, ale zrozumiał coś ważnego. To nie piec był straszny. Nie duchy. To jego własne myśli stworzyły potwora. Strach, który żywił się każdą legendą, każdą szeptaną bajką z dzieciństwa. Strach, który urósł, bo dał mu uwagę. Usiadł. Odetchnął głęboko. Wziął do ręki książkę i powoli zaczął czytać. Każde słowo zagłuszało szepty wyobraźni.

Piec nie zareagował. Siedział nieruchomo jak zawsze. Stary, zimny, niegroźny.

I wtedy właśnie Adam zrozumiał, że strach to nie potwór w piecu, ale potwór w nim samym.
I że prawdziwe życie nie toczy się w opowieściach.


Tylko tu, gdzie trzeba mieć odwagę – nawet jeśli drży się jak dziecko.

Noc minęła powoli, jakby czas sam bał się iść naprzód. Adam zasnął dopiero nad ranem  z książką na kolanach, oświetlony słabym światłem gasnącej lampki. W snach nie było duchów, nie było dźwięków z pieca. Była tylko cisza. Taka prawdziwa, głęboka.

Obudził się, gdy do pokoju wlało się blade światło poranka. Piec milczał. Zimny, obojętny, jakby nic się nie wydarzyło. A może rzeczywiście nic?

Adam wstał i podszedł do kafli. Dotknął ich dłonią. Chłodne, szorstkie, pokryte drobnymi pęknięciami czasu.

- To nie ty. To ja się bałem – szepnął.

Tego dnia postanowił rozpalić ogień. Nie dla ciepła. Dla symbolu. Wrzucił suche drewno, przyłożył ogień i patrzył, jak powoli płomień budzi się do życia. Nie bał się już dźwięków z komina. Nie szukał cieni w kątach pokoju.

Zamiast tego wyszedł przed dom. Po raz pierwszy od przyjazdu.

Powietrze było świeże, pachniało sosnami i mokrą ziemią. Słońce wschodziło nad lasem, a poranne światło nadawało wszystkiemu miękkość i spokój.

Adam usiadł na schodach, patrząc na drzewa. Wiedział, że jeszcze wiele musi odbudować w sobie — odwagę, zaufanie do ludzi, nadzieję. Ale pierwszy krok już zrobił.

Pokonał najstarszego wroga, nie tego, który czai się nie pod łóżkiem, ale w głowie.

Nie bał się już pieca.


Nie bał się samotności.


Nie bał się siebie.

I wiedział jedno:

Strach przestaje istnieć tam, gdzie zaczyna się żyć naprawdę.


Bez uciekania. Bez bajek. Bez wymówek.


Po prostu — żyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stół, pies i zakrwawiona ręka

  Stół, pies i zakrwawiona ręka Miasto miało smak czerwcowego popołudnia — ciepły, leniwy, przesycony zapachem kurzu i smażonego mięsa. ...