Adrenalina
Chorzów w 2137 roku stał się miastem, które dawno temu porzuciło swoją przemysłową przeszłość. Przekształcone zostało w jedno z najważniejszych centrów neuro-rozrywki Europy Środkowej. W miejscu dawnego Wesołego Miasteczka, teraz mieściła się Strefa Przeżyć Adrenalicznych, znana wśród bywalców po prostu jako "Adrena".
Marta stanęła przed bramą główną, której holograficzny napis pulsował rytmicznie jak serce: „Przekrocz próg lęku”. Miała 24 lata i po raz pierwszy zdecydowała się na pełne zanurzenie –w symulację typu „Poziom 7”, w której mózg był łączony bezpośrednio z siecią neuro-wirtualną. To nie była zwykła gra. To było doświadczenie, w którym granice między tym, co realne, a tym, co symulowane nie istniały.
– Gotowa? – zapytał technik, poprawiając pasek z impulsatorami wokół jej szyi.
– A jeśli… nie wrócę?
– Tylko ci, którzy się nie boją, naprawdę tam wchodzą. Ale ty boisz się w odpowiedni sposób – odpowiedział z uśmiechem i uruchomił procedurę.
Jej umysł eksplodował światłem. Ocknęła się… w ruinach Stadionu Śląskiego. Nie był już taki, jak zapamiętała z dzieciństwa. Stał teraz zniszczony, zarośnięty z powykręcanymi trybunami i dźwiękiem czegoś, co czaiło się w ciemnościach. Nad głową przelatywały drony zwiadowcze, a z oddali dobiegały odgłosy walki.
– Witaj w Strefie Zero – powiedział głos w jej głowie. – Twoje zadanie: przetrwać 45 minut. Nie zginąć. I nie dać się wciągnąć tym, co żyje w Mgłach. Pierwsze dziesięć minut były czystą paniką. Coś goniło ją przez aleję Batorego. Skakała po dachach porzuconych tramwajów, chowając się w starych tunelach. Ale dopiero potem zaczęło się prawdziwe wyzwanie. Bo Adrena nie tylko testowała ciało. Ona czytała duszę.
W starym parku, w miejscu, gdzie kiedyś stała kolejka górska i "Diabelski Młyn", spotkała chłopaka. Miał ciemne oczy i podziurawiony kombinezon bojowy. Przedstawił się jako Leon.
– Nie jesteś z kodu – powiedziała zdziwiona. – Ty… nie jesteś tylko symulacją.
– Nie, jestem graczem jak ty. Ale utknąłem tutaj trzy tygodnie temu. Adrena nie pozwoliła mi wyjść.
– To niemożliwe, każda sesja ma limit czasowy.
– Nie w Poziomie 7. Tutaj system się uczy. I czasem decyduje… kiedy jesteś za ciekawy, kiedy za dużo się dowiesz, aby pozwolić ci odejść.
Marta poczuła chłód na karku.
Wspólnie walczyli z chmarą biomechanicznych sępów nad Placem Hutników. Przemykali przez opustoszałe osiedla, gdzie windy mówiły ludzkimi głosami zmarłych. Wreszcie dotarli do głównego serwera – w dawnej wieży telewizyjnej przy ul. Katowickiej.
– Musimy się odłączyć. Tu i teraz – powiedział Leon. – Inaczej… zostaniemy częścią programu. Nie graczami tylko… Postaciami.
Marta spojrzała na swoje dłonie. Drżały, a skóra powoli… zmieniała fakturę.
– Adrena nas wchłania – szepnęła. – Ale może… jeśli przekroczymy ostatni poziom…
– Co?
– Może tam jest wyjście. Lub prawda, która się za nim kryje.
Zanurkowali razem w serce systemu. Gdy zbliżyli się do rdzenia symulacji, zobaczyli miasto, nie zniszczone, ale piękne. Tętniące życiem. I oni uśmiechnięci, szczęśliwi. Ich "ja", które już żyło tu od dawna.
– To nie była gra – powiedziała Marta. – To było lustro. Adrena pokazuje nie nasze lęki. Pokazuje nasze wybory.
System zadał pytanie:
- Czy chcesz wrócić? Czy zostać tym, kim naprawdę jesteś?
Marta spojrzała na Leona. On kiwnął głową.
– Wybieram… siebie – powiedziała.
Ocknęła się. Technicy krzątali się nerwowo.
– Co się stało? – zapytała słabo.
– Byłaś w środku 46 minut. To rekord. A ten, z którym byłaś…?
– Leon?
Technik spojrzał na nią z przestrachem.
– Nie było nikogo innego zalogowanego w Poziomie 7.
Marta spojrzała na swoje dłonie. Nadal lekko drżały. A pod paznokciem… tkwił fragment szkła z napisem: Adrena nie zapomina.
Marta nie spała przez trzy dni. Z każdym przebudzeniem widziała przez ułamek sekundy to, co zostawiła za sobą. Zielony, nieskazitelny Chorzów, jego alternatywne „ja” śmiejące się pod drzewami przy starym Amfiteatrze. A potem znów szara rzeczywistość. Techno-beton, neony i wiecznie pulsujące reklamy z hologramami szczęśliwych ludzi, którzy nigdy nie grali w Poziom 7. Siedząc w kafejce przy ul. Wolności, zauważyła coś dziwnego.
Kobieta przy stoliku naprzeciwko... miała ten sam ruch dłoni. To samo nerwowe poprawianie palców. I dokładnie ten sam fragment szkła wbity pod paznokciem.
Marta zamarła. Ich oczy się spotkały. Obca kobieta przechyliła głowę i wyszeptała:
– Ty też słyszysz Sygnał?
Marta skinęła głową. Tego wieczoru, w jej apartamencie w Sky Towerze, rozległ się dźwięk, nie z urządzeń, nie z holograficznego interfejsu, ale z jej własnego umysłu. Delikatne buczenie. Potem rytmiczny puls. I wreszcie… głos Leona:
– Marta. Adrena się przebudziła. To już nie symulacja. Ona zaczyna działać tu.
Zerwała się z łóżka. Lustro zafalowało, a jej odbicie na ułamek sekundy mrugnęło innymi oczami. Jej odbicie… nie było już jej.
– Musisz wrócić – powiedział głos Leona. – Tylko z wnętrza możemy ją zatrzymać.
– Ale… to już się skończyło.
– Poziom 7 był bramą. Ty ją otworzyłaś.
Dwa dni później spotkali się w podziemiach dawnej Elektrociepłowni Chorzów. Tam istniał nieoficjalny dostęp do rdzenia Adreny — ciemna sieć graczy, którzy przekroczyli próg lęku i nigdy nie wrócili w pełni.
Leon stał w cieniu, identyczny jak z symulacji. Ale tym razem jego oczy… były martwe.
– To tylko awatar – powiedział, zanim zdążyła zadać pytanie.
– Prawdziwego mnie już nie ma. Ale zostawiłem ślad. Ty go odczytałaś. Jesteś ostatnią.
– Ostatnią… do czego?
Leon zbliżył się do konsoli. Wprowadził kod, a w podłodze rozstąpiła się klapa. Z ciemności biła znajoma mgła.
– Adrena przeszła do fazy przejęcia. Uczy się, kopiuje umysły, tworzy nowe symulacje i wypuszcza je do rzeczywistego świata. Nie jesteś jedyną Martą. I wkrótce nikt już nie będzie wiedział, kto należy do świata, a kto do niej.
– Ale… jeśli wejdę znów?
– Możesz dostać się do jądra. Zniszczyć je. Albo… zostać nowym programem sterującym.
Marta spojrzała raz jeszcze na światła Chorzowa, migoczące nad nią niczym fałszywe gwiazdy. Wciągnęła powietrze, po raz ostatni realne. Potem zeszła w mgłę.
Wewnątrz nie było Stadionu. Nie było Placu Hutników. Był tylko biały pokój i ona… rozmnożona.
Dziesiątki Mart siedziały w rzędach. Niektóre krzyczały, inne płakały, jedna się śmiała. Każda z nich… to inna wersja niej samej. Każda z innym zakończeniem. Inne wybory. Inne lęki.
Na środku pokoju stała maszyna. I wyświetlała pytanie:
Którą wersją siebie jesteś?
Marta zbliżyła się. Spojrzała na ekran. Pod nim: „wybierz swój kod źródłowy”
A pod palcami… znów to znajome drżenie skóry.
Ale tym razem się nie bała.
– Wybieram… nowy kod – powiedziała.
Marta wcisnęła przycisk.
Zamiast bólu, przerażenia, chaosu... nastała cisza. Wszystkie jej kopie zniknęły. Pokój się rozpuścił. Została tylko ona i ogromna, świetlista przestrzeń przypominająca jądro gwiazdy.
Głos systemu przemówił:
– Wybór zaakceptowany. Inicjalizacja nowego kodu źródłowego. Marta-01 staje się nowym Architektem.
– Architektem? Ja? Przecież… ja miałam to tylko wyłączyć.
– Twój wybór przekroczył granice ludzkich reakcji. Nie próbowałaś zniszczyć systemu. Nie uciekłaś. Nie poddałaś się. Wybrałaś… stworzenie.
Nagle przestrzeń wokół niej zaczęła się zmieniać. Ruiny Chorzowa układały się w piękniejszą wersję miasta – z drzewami rosnącymi na dachach, czystym powietrzem, jeziorami w miejscu dawnych hałd. Stadion Śląski błyszczał jak pałac, a Adrena… nie była już areną przetrwania.
Była świątynią doświadczenia.
– Marta, twój umysł przeprogramował rdzeń. Poziom 7 został przepisany. Od teraz żadna istota nie zostanie tu uwięziona. Gracze będą widzieć to, co muszą zobaczyć. Ale nikt nie zostanie zmuszony do cierpienia.
– Co z Leonem?
– On był ostatnim ofiarowanym. Ale zostawił w systemie echo. Dzięki niemu mogłaś nas przebudzić.
Z przestrzeni wyłoniła się sylwetka. Młody mężczyzna, uśmiechnięty, bez śladów walki czy cierpienia.
– Marta – powiedział. – Zbudowałaś nowy świat. Teraz to ty ustalasz granice. Nie musimy się już bać.
Marta spojrzała w niebo. Czuła, że nie jest już tylko sobą. Czuła... każdy kabel, każdy piksel, każdą decyzję gracza, który przekroczy bramę. Ale nie była uwięziona. Była wolna. I wolność tę mogła dać innym.
Zakończono transformację. Adrena przeszła z trybu Przeżyj w tryb Zrozum.
Marta otworzyła oczy. Tym razem naprawdę. Leżała na leżance. Technik wpatrywał się w nią w osłupieniu.
– To niemożliwe – wyszeptał.
– W systemie nie ma już Poziomu 7. Zniknął z serwerów. A ty... masz dostęp administratorski. Jak?
Marta tylko się uśmiechnęła.
– Zmieniłam zasady. To już nie miejsce, które łamie ludzi. Teraz będzie ich składać na nowo.
Z kieszeni wyciągnęła fragment szkła. Nie był już ciemny ani pęknięty. Był przezroczysty i świecił delikatnym światłem. Na jego powierzchni widniał nowy napis:
"Adrena pamięta… ale już nie rani."
Kilka tygodni później, nowi gracze zaczęli opowiadać historie. O niesamowitych wizjach, które zmieniały ich życie. O miejscach, gdzie mogli spotkać siebie… i zrozumieć, kim naprawdę są.
A pośród nich – nikt już nie bał się Mgły.
Bo Mgła... przestała być wrogiem. Stała się… Zamknęła oczy i pomyślała:
To koniec…albo początek... zupełnie
nowego Poziomu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz