Kamień patrzy
Tak naprawdę to nikt nie wie, kiedy się pojawili. Może byli tu od zawsze, od czasu, kiedy Ziemia jeszcze parowała, a kontynenty pełzały jak rozgrzane placki lawy. Może przybyli później z głębin kosmosu, przenikając ziemską skorupę niczym cień przez szkło. Jedno było pewne. Nie mieszkali w jaskiniach. Nie kryli się w szczelinach ani pieczarach. Oni żyli w litej skale. Ludzkość odkryła ich przez przypadek.
W 2037 roku, podczas wiercenia geotermalnego odwiertu w dolinie Atacama, sonda przestała odpowiadać. Na ekranach pojawił się tylko jeden, krótki komunikat.
„To koniec. Przestańcie. Obserwujemy was od dawna.”
Sygnał nie był przesłany falą radiową. Nie nadano go za pomocą jakiegokolwiek znanego medium. Zespół badawczy był przekonany, że komunikat pojawił się wewnątrz kabli urządzenia. Jakby skała przemówiła przez miedź.
Skalniki. Tak ich nazwano. Nie jako istoty z Ziemi, ale istoty Ziemi. Skał. Kamienia. Nie było ich widać. Nie dało się ich zbadać mikroskopem ani prześwietlić radarem. Ale od momentu pierwszego kontaktu zaczęły dziać się rzeczy... dziwne. Budynki pękały bez przyczyny. Mosty skręcały się wbrew siłom fizyki. Wulkany zaczęły zachowywać się zupełnie inaczej jak wcześniej. Milknęły wbrew przewidywanym prognozom, a trzęsienia ziemi zatrzymywały się tuż przed uderzeniem w miasta. Wyglądało to tak jakby Ziemia zaczęła wybierać, kogo chronić. Mijały tygodnie, miesiące, ale nikt nie potrafił się z nimi skomunikować. W końcu jak zwykle wbrew tym wszystkim mądralom, naukowcom i całej rzeszy aroganckich, zadufanych w sobie przedstawicieli rządów, religii i bogatych wizjonerów znalazł się zwykły emeryt górniczy. Marian, bo tak miał na imię nie jedno widział w życiu. Miał duży szacunek zarówno do ludzi jak i otaczającego go środowiska, przyrody, natury i rzeczy, których sam nie zawsze rozumiał. O skalnikach dowiedział się jak wszyscy z gazet, telewizji, Internetu bo to już nie była tajemnica. Wszyscy o nich wiedzieli. Nikt jednak ich nie widział i nie rozmawiał z nimi.
Któregoś dnia Marian korzystając z e starych znajomości zjechał do kopalni, na której przepracował prawie czterdzieści lat. Idąc chodnikiem przypominał sobie różne zdarzenia jakie mu się przydarzyły w trakcie ciężkiej i mozolnej pracy. Kiedy znalazł jedno z tych swoich ulubionych miejsc usiadł na występku skalnym i jak gdyby nigdy nic z wiarą i pełnym przekonaniem zapytał:
— Jak możecie żyć w skale? Przecież to materia stała!
— A wy żyjecie w powietrzu. – Usłyszał głos wydobywający się ze skał z każdej strony.
- Dla nas wasz świat jest chaotyczny, rozprężony i zastanawiamy się jak wy w nim możecie żyć. Nasze ciała nie są jak wasze. Jesteśmy świadomością osadzoną w krystalicznej matrycy. Nasze umysły przenikają strukturę minerałów. Znamy każdy atom kwarcu, każdą drganie granitu.
— Dlaczego się ujawniliście?
— Bo zaczęliście nas ranić. Wasze odwierty, wasze bomby, wasze fundamenty niszczą nasz dom. Przebijacie się przez nasze miasta. Nazywacie to kopalnią, odwiertami, badaniami. My to nazywamy morderstwem. Musimy się dogadać, bo tak dalej być nie może. Przez całe lata tolerowaliśmy to wszystko, ale koniec z tym. Nie będziemy wam ciągle schodzić z drogi. Planeta nie jest tylko wasza.
- To życzę powodzenia. Ja was rozumiem. Bardzo bym chciał, ale niestety nie jestem w stanie wam pomóc.
- My to wiemy i dziękujemy.
Marian przekazał informacje szefom kopalni z ostrzeżeniem, że jak sytuacja na ziemi się szybko nie zmieni to dobrze nie będzie. Po kilku dniach pod jego dom podjechał duży samochód bez tablic rejestracyjnych. Kiedy wysiadło dwóch smutnych panów w ciemnych garniturach wiedział, że trzeba się zbierać. W trakcie przesłuchania padło tylko jedno pytanie;
- W jaki sposób się z nimi dogadałeś?
- Trzeba po prostu być człowiekiem i szanować wszystko i wszystkich. Ot cała tajemnica. Powiedział spokojnie Marian
- Ale… Nasi uczeni szukali sposobów nawiązania kontaktu… I nie udało się
- Jak powiedziałem. Trzeba być człowiekiem. Powtórzył Marian i dokładnie opowiedział o co w tym wszystkim chodzi.
- Przepracowałeś ponad czterdzieści lat na kopalni. Widziałeś już ich wcześniej? Rozmawiałeś już kiedyś z nimi ? Czego oni chcą?
- Oni chcą po prostu spokojnie żyć. Zrozumcie w końcu, że ziemia nie jest tylko dla ludzi.
Po kilku tygodniach ONZ ogłosiła globalne moratorium na niepotrzebne i bezmyślne wiercenia. Nowe traktaty geoetyczne zakazały drążenia poniżej 300 metrów. Ale jak zwykle nie wszyscy się podporządkowali. Niektóre korporacje w Azji i Ameryce Południowej zignorowały ostrzeżenia. W czerwcu 2041 roku cała metropolia Belo Horizonte w Brazylii zapadła się pod ziemię w ciągu 12 minut. Nie było trzęsienia. Nie było hałasu. Tylko głuche, kamienne milczenie.
Skalniki nie byli agresywni — tylko stanowczy. Ich inteligencja była obca, nieliniowa. Myśleli w rytmie krystalizacji. Czas był dla nich spiralą, nie linią. Twierdzili, że znają przyszłość, bo pamiętają ją tak, jak pamiętają powstawanie skał. Mieli swoje struktury społeczne, swoje konflikty, swoje dzieci. Ale wszystko to działo się w matrycy ziemskiej skorupy, głęboko w granicie, w strukturach mikroskopowych, które dla nas były tylko „martwym kamieniem”. Zaczęli przesyłać do ludzi sny i wizje. Przekazywali ostrzeżenia w drganiach podłogi. Budzili naszą intuicję. Zmienili sposób, w jaki patrzyliśmy na Ziemię.
W 2053 roku ostatnia próba wydobycia pierwiastków ziem rzadkich w Himalajach zakończyła się zniknięciem całego kompleksu. Nie znaleziono ciał. Tylko gładką, zeszkloną skałę. Od tamtej pory nie ma już prób. Ludzie nauczyli się żyć z szacunkiem dla gruntu, po którym stąpają. Nie z bojaźni, ale ze zrozumienia.
Bo kamień patrzy.
I pamięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz