15 lipca 2025

Ludzkość. Błąd czy cud?

 

Ludzkość. Błąd czy Cud?

Nie wiem, jakim cudem się tu znalazł. On sam też na początku tego nie rozumiał.

Wszystko zaczęło się od spektakularnej burzy piorunów na powierzchni zielonego karła, która w połączeniu z  błyskawicami niebieskiej plazmy w dziwny i niewytłumaczalny  sposób wystrzelonej z czarnej dziury doprowadziła do  przebicia jedenastego wymiaru. Powstała w ten sposób anomalia zakrzywienia czasoprzestrzeni synchronizowała się z wyładowaniem elektroplazmatycznym i uruchomiła kolaps trajektorii międzygwiezdnej matrycy ruchu. Właśnie to spowodowało, że wtedy wypadł z drogi jasnego mikrusa Xelts – Tułan i pojawił się na planecie 13-ZZ-03 lokalnie zwaną Ziemią. Był istotą spoza wszelkiego pojęcia formy. Nie miał kształtu. A przynajmniej nie takiego, który nasze zmysły byłyby w stanie rozpoznać. Ale był istotą żyjącą. Przez chwilę  rozglądał się dookoła. W jednej sekundzie pozyskał wiedzę na temat drogi mlecznej,  układu słonecznego i naszej planety. Nie widziałem go bardzo wyraźnie, ale doskonale wyczuwałem. Starałem się jak tylko mogłem, aby zobaczyć go bardziej wyraziście i wtedy poczułem, że podjął decyzję, aby jak najszybciej opuścić naszą planetę. Pomyślałem tylko, że szkoda i w tym samym momencie ta istota znalazła się przy mnie, albo ja przy niej. Trudno mi powiedzieć.

- Teraz mogłem jej się dokładnie przyjrzeć, ale nie zdążyłem

- O jejku, ale ty jesteś obrzydliwy i taki odrażający…- Usłyszałem metaliczny dźwięk w głowie

- …- nie wiedziałem co odpowiedzieć

- No tak, jesteś zbyt prymitywny, głupi i nie masz pojęcia co się dzieje.

- Ty jesteś głupi i to ty nie masz pojęcia co się dzieje - poczwaro. Nie wiem dlaczego tak pomyślałem ale w tej chwili ta istota przemówiła charczącym, ale ludzkim głosem

- No proszę. Głupi, prymitywny, ale odważny.

- Nie boisz się mnie?

- Nie.

- Nie? A skąd wiesz?

- Bo gdybyś chciał mnie zabić lub skrzywdzić to nie rozmawiał byś ze mną tylko to zrobił. Nie wiem tylko co spowodowało, że zostałeś?

- A skąd wiesz, że coś miało być tego powodem?

- No… Bo przecież już miałeś zamiar opuścić naszą planetę.

…Teraz on zaniemówił.

-  Masz rację. Miałem już opuścić ten obrzydliwy zakątek wszechświata, ale coś mnie zaintrygowało.

- Co takiego?

- Ty. Bo chyba mam niedokładne informacje o waszym świecie, albo coś jest nie tak jak to wszystko dookoła.

- Wszystko jest w porządku. Nic się nie dzieje. Jest spokój, nikogo nie ma.

- Coś ci opowiem, żebyś zrozumiał, a przynajmniej spróbował zrozumieć.

Żyjecie, oczywiście trudno nazwać to  życiem. Raczej chwilową wegetacją w najdalszych zakątkach wszechświata,  w pustce której unikają wszystkie istniejące cywilizacje. Warunki panują tu bowiem skrajnie ekstremalne, nie sprzyjające żadnemu życiu i nie nadające się do żadnej egzystencji. Wiem co mówię i stwierdzam, że są one graniczące z brakiem jakiejkolwiek możliwości do przetrwania i właśnie wy jesteście najlepszym tego dowodem. Gdyby was przenieść do innej części wszechświata  na aktualnym etapie rozwoju jaki posiadacie, zarówno materialnym jak i duchowym, a dodam, że wasz rozwój jest czymś absurdalnym. W każdym razie gdyby was przenieść do któregokolwiek z innych światów to żylibyście w granicach 600 – 800 ziemskich lat. Ten obszar kosmosu, w którym przez przypadek się znalazłem, a w którym wy przebywacie jest najbardziej ekstremalnym obszarem w całym wszechświecie. Układy galaktyk, układy planetarne, czarne dziury i inne dziwactwa  tworzą tu najbardziej niebezpieczne systemy destrukcyjnych anomalii. To jest  coś czego w normalnych światach nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Jesteście na tej planecie tak naprawdę tylko przez chwilę, ułamek sekundy w skali wszechświata, a i to jest naprawdę złe porównanie. Wszystkie inne istoty żyją wiecznie. Wiemy, że wy…, że coś takiego jak wy istnieje.  Wśród nas oraz innych istot budzicie jednak odrazę, niezrozumienie, a nawet obrzydzenie, nie mówiąc już o przerażeniu. Do tego wszystkiego jesteście bezlitosnymi barbarzyńcami. We wszystkich światach poza waszym nie do pomyślenia jest żeby zjadać inną istotę, zabić ją lub zrobić z niej torebkę, płaszcz, czy buty. To co wy wyczyniacie to jest pogwałcenie najświętszych praw wszechświata. Nikt nie jest w stanie zrozumieć waszego jestestwa, a przede wszystkim waszego postepowania. Pomimo tak krótkiego życia zabijacie się wzajemnie, zabijacie inne istoty i sami nawet nie wiecie dlaczego.  Posiadacie najbardziej prymitywne instynkty jakie istnieją. Wasze kruche i krótkie życie  poświęcacie  tylko dla siebie. Waszym głównym i jedynym celem w życiu jest zapełnić swoje brzuchy i wygodnie oraz szczęśliwie  żyć, chociaż nie macie pojęcia jak można żyć wygodnie i szczęśliwie. Was nawet nie interesuje co to jest prawdziwe szczęście, wolność i czym tak naprawdę jest życie. Jesteście wybrykiem kosmicznej natury, odrażającą anomalią. Ale niestety jesteście też częścią całego wszechświata. I z tym nie da się nic zrobić. Tak to już jest. Kiedy patrzymy na ten zapomniany zakątek bezkresnej pustki to zastanawiamy się co się tutaj wydarzyło. Cudem jest bowiem to, że coś takiego jak ziemia w ogóle powstała, a jeszcze większym cudem jest to, że wy jesteście. Nigdzie indziej czegoś takiego nie ma, nie było i z pewnością nie będzie. Z drugiej jednak strony to muszę stwierdzić, że to  jest również jakiś fenomen, kuriozum.  Zadziwia nas, ze w tak skrajnie niekorzystnych warunkach ludzie istnieją już ponad 300 tysięcy lat. U nas robactwo ma tysiące razy lepsze warunki i nie przeżywają nawet jednego roku.

- To dlaczego nam nie pomożecie. Wiecie o nas. Wiecie gdzie jesteśmy. Wiecie o tym, że  jak sam stwierdziłeś żyjemy w okropnych warunkach. Obserwujecie nas. Uważacie się za lepszych i co?  Oceniacie nas jak najgorzej,  a sami jak postępujecie?

-…

- Tak myślałem. Za trudne pytanie? Może nie bardzo wygodne. Może nie żyję długo, ale   wiem jedno. Wszyscy wszystkich mają w dupie. Nikomu na nikim nigdy nie zależało. I wam też nie zależy.

- Co? Nie rozumiem- Tym razem ta dziwna i przemądrzała istota zaskoczona i zdezorientowana nie bardzo wiedziała co odpowiedzieć.

- Pewnie. Najlepiej udawać głupka i nic nie rozumieć. – kontynuowałem

- Ja wiem jedno. Nigdy nie było, nie ma i nie będzie sprawiedliwości. Każdy każdego zawsze wykorzysta. Chodzi tylko o władzę i bogactwo.

- Mylisz się

- Mylę? Może ty się mylisz. Ja, taki głupi, prymitywny i niedorozwinięty człowieczek, ale jak widzę inne niewinne słabsze stworzenie, które ma kłopoty to z narażeniem swojego zdrowia lub życia staram się go uratować. Wiec mnie nie oceniaj bo sam tego nie robisz

- Nic o mnie nie wiesz

- Tak? Wiem, aż za dobrze, chociaż jestem z tobą tylko chwilę. Powiedziałeś wszystko dokładnie. Może jestem głupi, ale nie aż taki jak myślisz. Macie takie piękne i szczęśliwe światy. A co dobrego robicie dla innych, gorszych od was.

- Nie ma gorszych. My wszyscy…

- Nie ma? A co zrobiliście, co zrobiłeś dla nas prymitywnych i głupich ludzi. Pomogłeś chociaż jednemu?

- …

- Co teraz ty zapomniałeś języka w gębie?

- … Zadziwiłeś mnie. Obcy przez dłuższą chwilę nie wiedział co powiedzieć. Kręcił czymś co z pewnością nie było głową i w końcu powiedział.

- Sprawdziłem i rzeczywiście. Nie wiem jak to powiedzieć, ale ty jesteś dobry dla innych, głownie słabszych istot. – Zaczął jakby świszczeć i kontynuował

- Wiele razy ratowałeś zwierzęta i pomagałeś im. Wiem, że nawet zbierałeś ślimaki z drogi, żeby im się jakaś krzywda nie stała. W ogóle jest coś w tobie…Może nie zjawiłem się tutaj przypadkiem? Posłuchaj uważnie bo od nikogo innego tego się nie dowiesz. Opowiem ci jak jest w normalnych światach.

Wszechświat jest nieskończony w skończonej rzeczywistości i przestrzeni. On nigdy nie powstał. Był, jest i zawsze będzie. Życie, prawdziwe życie  w innych miejscach we wszechświecie wygląda zupełnie inaczej. W miejscach, gdzie naprawdę istnieje istnienie nie ma chorób, czasu, granic. Wszystkie istoty żyją wiecznie niezależnie od ich formy, gatunku, stanu czy rozwoju. Nigdy na nic nie chorują i nigdy nie przytrafia im się nic złego.

- A jak się rozmnażacie? – Zapytałem zupełnie z ciekawości patrząc na tego obcego, który nie przypominał mi niczego co znałem

- My Się nie rozmnażamy. Takiej potrzeby nie ma. Po prostu jak chcemy być to jesteśmy, a jak nie to nas nie ma. Żebyś to lepiej zrozumiał powtórzę.   Wszechświat składa się z energii więc w każdej chwili każdy może być, a jak nie chce to przestaje być, ale to nie znaczy, że przestaje istnieć.

Poza wami, tu na tej planecie  wszystkie istoty myślą całym wszechświatem  i to jest jedyna rzecz, której potrzebują. Wszystko odbywa się poprzez czystą świadomość. Nie ma potrzeby technologii, inżynierii, edukacji, języków, gospodarki, cyfryzacji, transportu, łączności, polityki czy religii. To wszystko nie jest potrzebne. Nie istnieje coś takiego jak dobro czy zło.  Jest tylko istnienie.

- To w jaki sposób…Gdzie mieszkacie, jak podróżujecie…Jak żyjecie bez technologii, narzędzi. Przecież to nie jest możliwe...

- Nie rozumiesz. Zadam ci pytanie. Jak myślisz? W jaki sposób dostałem się na wasza planetę?

-  No…Pewnie jakimś ogromnym statkiem kosmicznym, który jest teraz na orbicie, a tu przyleciałeś jakimś mniejszym.

- Nie. Nie potrzebujemy żadnych pojazdów do podróży. Wystarczy, że pomyślę gdzie chcę być i natychmiast tam jestem. Oczywiście gdybym tylko zechciał przylecieć jakimś statkiem to tak by się stało. Pomyślał bym sobie jaki statek by mi najbardziej odpowiadał i on natychmiast by powstał. Za pomocą myśli tworzymy wszystko, miejsca, w których mieszkamy i wszystko co nam tylko się zamarzy. Właśnie to jest prawdziwe szczęście. Brak ograniczeń. Możemy mieś wszystko i nigdy nikt nikomu niczego nie zazdrości. Bo każdy jest równy i każdy może mieć wszystko czego tylko zapragnie. Możemy tworzyć nowe światy, galaktyki i rzeczy, których nie zrozumiesz.

Teraz w jednej sekundzie pojąłem,  jak bardzo jesteśmy inni. Jak bardzo daleko jesteśmy z rozwojem… Ze wszystkim.

- A Bóg? Spytałem nagle

- Co z Bogiem?

- To najczystszy dowód waszego duchowego niedorozwoju - Powiedział z powagą.

-  Potrzeba Boga to wyraz bezsilności. W naszym istnieniu nie ma czegoś takiego. Każdy z nas jest jednocześnie stwórcą, panem i niewolnikiem własnego bytu. Wszystko zależy tylko od nas samych. Pomysł, że jakaś wyższa istota ma wam pomóc, to absurd. Samo istnienie Boga to błędne echo waszego lęku.

- A Wielki Wybuch? Czyż nie był to początek wszystkiego? Ponownie  spytałem

Roześmiał się – nie śmiechem, lecz drgnięciem przestrzeni.

- To tylko taki generator mocy. - Odpowiedział.

- Jeden z wielu. Tworzymy je, gdy chcemy ukształtować nową galaktykę. Dla was to niezrozumiały cud. Dla nas – rutyna. Te wszystkie galaktyki  tworzymy tylko po to, aby czerpać z nich energię. Nasze światy potrzebują jej naprawdę bardzo dużo. Galaktyki do niczego innego nie są przydatne. Nie dbamy o nie i interesujemy się tym co się w nich  dzieje, nawet gdy w nich coś dziwnego powstaje.

 

- Ty jednak jesteś inny, wyjątkowy. Nie będę ci opowiadał co spowodowało moją decyzję, ale dam ci moc jaką mają wszyscy we wszechświecie.

- Ale…Jak?

- To nic wielkiego. U nas każdy to może zrobić

- A inni ludzie. Dlaczego nie dasz im wszystkim takiej mocy.

- Sam sobie odpowiedz. Przecież ci mówiłem, że my za pomocą myśli możemy wszystko. Możemy zarówno tworzyć inne światy jak i unicestwiać je. Oczywiście nie robimy tego. Ale wy? Gdybyście wy posiadali takie możliwości z pewnością w ciągu kilku tygodni doszło by do zagłady wszystkiego. Przed wami niestety są jeszcze miliony lat rozwoju.

- Chyba masz rację. Sam musze przyznać, że ludzie to potwory – pomyślałem przyznając mu rację

- Dlatego tylko ty, jedyny człowiek na ziemi będziesz mógł to co ja. To co wszyscy w innych światach. Ale pod moją kontrolą. I najważniejsze. Będziesz mógł wszystko, ale nic na ziemi.

- A zgodzisz się żeby jeszcze mogły do mnie dołączyć jeszcze dwie osoby? – Zapytałem nieśmiało

- Kto?

- Przecież wiesz.

- Zgoda. Ale nic na ziemi i pod moją kontrolą

 

Nie wiem, jak to się wydarzyło, kiedy i czy  naprawdę to się wydarzyło. Ale kiedy obudziłem się następnego ranka znalazłem się gdzieś indziej. Miejsce było nieskończone, a jednocześnie mieściło się we mnie. Nie miałem już ciała. Nie czułem bólu. Nie byłem człowiekiem, ale wciąż byłem sobą.

Spojrzałem w głąb świadomości i zobaczyłem ich — te dwie istoty, o które poprosiłem. Żona i syn.  Byli przy mnie. Nie musiałem nic mówić. Wszystko było jasne, jakbyśmy dzielili jedną myśl, jedno istnienie. On — Obcy był też gdzieś w tle. Nie fizycznie. Był jak struktura samego bytu, jak brzeg przestrzeni.

– Od tej chwili możesz tworzyć, ale nie dotykać starego świata – powiedział, choć słowa nie były już potrzebne.

 – Pamiętaj, to dar, ale i próba.

Zrozumiałem. To nie była nagroda. To była odpowiedzialność i nauka. Kiedy tylko zniknął w tej samej chwili zobaczyłem wszystko. Wiedziałem wszystko. Byłem wszystkim. Oni też . Żona i syn.

Przed nami otworzyły się niezliczone możliwości. Światy, które mogliśmy  stwarzać jednym odruchem świadomości. Nie było granic, nie było czasu. Była tylko nieskończona przestrzeń dla dobra, harmonii i piękna, które mogliśmy zasiewać jak nasiona.

Ale gdzieś tam głęboko, w otchłani zła i cierpienia cicho tliła się Ziemia. Nie mogliśmy jej dotknąć. Nie mogliśmy pomagać. Ale mogliśmy na niej przebywać. Mogliśmy ja obserwować, zastanawiać się, współczuć i czasem podziwiać. I  być może pewnego dnia, gdy czas dojrzeje i ludzie będą gotowi dać odpowiedzi.

Na razie mogliśmy być tylko świadkami.

Widząc te wszystkie światy, istoty i całe jestestwo zastanawialiśmy się czy ludzkość to błąd, czy cud?

Ja wciąż nie wiem. Może oba jednocześnie. Ale wiem jedno.

Największe cuda rodzą się w miejscach, których nikt się nie spodziewa.

I czasami… z największych błędów powstają …

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wszędzie

  Jestem wszędzie Jestem w świetle poranka, który w szyby uderza W oddechu wiatru, który liście przegania W ciszy między słowami, gdy ...