30 października 2025

Kłamstwo w ludzkiej otchłani

 

Kłamstwo w ludzkiej otchłani

W gardle człowieka  czarny kamień tkwi

Który udaje serce zlęknione

Biję w nim echo słów jakich nigdy nie było

I tych, których nigdy nie powie

Oczy ma jak dwa lustra pęknięte

W których odbija się świat na odwrót

Gdzie uśmiech to sztylet, łza i trucizna

Dłonie fałszywie splatają się w modlitwę

Lecz palce drżą od ciężaru kłamstw i obłudy

Rosnące jak pleśń na ścianach duszy

W ustach gorzki  popiół prawdy

Połknięty w dzieciństwie

I jad gęsty jak smoła

Którym pluje w twarz każdemu

Kto patrzy i pyta  „Kim jesteś?”

W otchłani piersi pływa ryba bez oczu

I w szarości mgły zagubionej

Ludzkiej egzystencji

Pozbawionej siebie

I swojego rozumu

Okrutne kłamstwo

Nie widzi światła

Dobroci

Nadziei

I prostej drogi przed sobą

Ale czuje ciężar każdego kłamstwa

Którego jeszcze nie wypowiedział

I kłamstw, którymi się ciągle otaczał

A gdy noc zaciska się jak pięść wokół szyi

Jak pętla skazanego na potępienie

Człowiek szepcze: „Wierzę tylko sobie”.

A w odpowiedzi…

Tylko cisza – głębsza niż grób

Tam gdzie leży prawda, którą sam pochował

Bo nie wierzył niestety

W siebie

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wszędzie

  Jestem wszędzie Jestem w świetle poranka, który w szyby uderza W oddechu wiatru, który liście przegania W ciszy między słowami, gdy ...