30 października 2025

Nauczyłem się ludzkiej duszy

 

Nauczyłem się ludzkiej duszy

Nauczyłem się ludzkiej duszy w łykach porannej kawy

Gdzie para unosi się jak niedopowiedziane „przepraszam”

Gdy żona  się śmieje i radość bije z jej twarzy

A syn nie musi niczego udawać

W autobusie  o 5:17 gdzie jakaś  kobieta przyciska do piersi torebkę

Gdzie ma pękniętą filiżankę po matce, która odeszła

Dotyka jej, a oczy ma szeroko otwarte

Obserwując ją dostrzegam, że ona nie płacze.

Tylko mruga, jakby łzy były zbyt ciężkie

Nauczyłem się ludzkiej duszy

W oczach starca  siedzącego na ławce

I w kałuży, w której  odbijają się buty bezdomnego

Dziurawe, ale jeszcze nadające się do chodzenia

Bezdomny grzebie w śmietniku i  kiwa głową

A ja słyszę: „wstań, świat się nie kończy na butach”

Nauczyłem się, że dusza nie jest lampą

Tylko latarką w kieszeni

Która świeci tylko temu, kto szuka drogi

W śmiechu dziecka, które rysuje kredą słońce na asfalcie

Bo to prawdziwe schowało się za chmurami

W radości kobiety na wózku inwalidzkim

I niewidomego młodzieńca grającego na flecie

Psa wyrzuconego jak zepsutą zabawkę

A także złamanej gałęzi młodej jarzębiny

I w ciszy po kłótni, gdy on trzaskając zamyka drzwi

A ona płacze i liczy oddechy do zera

I gdy most zostanie zburzony

I pociąg wypadnie z torów

Właśnie w takich miejscach jest najważniejsza mapa

Którą mało kto potrafi niestety odczytać

Nauczyłem się, że dusza nie waży nic

Ale nosi w sobie każdy kamień, który podniosłem, aby nie upaść

I nauczyłem się, że dusza najgłośniej krzyczy

W chwili, gdy milczy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jestem wszędzie

  Jestem wszędzie Jestem w świetle poranka, który w szyby uderza W oddechu wiatru, który liście przegania W ciszy między słowami, gdy ...