Zawsze wiedziałem co to znaczy, że jest się człowiekiem
To nosić w sobie pęknięcie, jakby ktoś wbił nóż w żebro
Jakby zostawił ostrze aż po rękojeść
Abyś sam mógł kręcić tym ostrzem w bolącej ranie
To budzić się o trzeciej nad ranem zataczając się ze zmęczenia
I pytać tylko: czy to moje serce bije, czy słyszę tylko echo cudzego bólu
To kochać tak, żeby bolało w zębach i wypadały włosy z rozpaczy
Gdy komuś dzieje się krzywda, której nie potrafisz zapobiec
I nie umieć pocieszyć, bo słowa ważą więcej niż ołów
To płakać nad psem, który umarł porzucony przez niegodziwca
I nie płakać nad sobą, gdy w lustrze widzisz obcego człowieka
To śmiać się głośno w pustym pokoju
Bo śmiech jest jedyną walutą, którą jeszcze możesz wydać
To upadać i wstawać, upadać i wstawać, aż kolana staną się mapą
A blizny na ciele – alfabetem
Z którego łatwo opisać własne życie
Już wiem, że być człowiekiem to być iskrą w ciemności
Która pali własne palce, aby światło dotarło do czyichś oczu
Aby ciepło ukoiło i dało poczucie bezpieczeństwa
I nie żałować, gdy popiół z tych palców opadnie na dłoń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz